wtorek, 22 kwietnia 2014

MAŁGORZATA GUTOWSKA-ADAMCZYK "Podróż do miasta świateł. Rose de Vallenord"

Małgorzata Gutowska-Adamczyk jest znana czytelnikom głównie dzięki swojej trylogii "Cukiernia pod Amorem". "Podróż do miasta świateł" to odrębna historia, którą z pierwszą serią autorki łączy postać Igi, tutaj grającej jedynie drugoplanową rolę. 

"Rose de Vallenord" to drugi tom opowieści o artystce, Róży z Wolskich. Książka rozpoczyna się w momencie, gdy Rose wraca do Paryża z Polski, na pogrzeb miłości swojego życia Rogera de Vallenord. Od tej chwili jej życie naznaczone będzie smutkiem przeplatanym jedynie małymi promieniami słońca. 

Powieść ta, to równocześnie historia Niny, która w czasach współczesnych jedzie do Paryża by zebrać tam materiały dotyczące Rose, ale również wylizać rany po nieoczekiwanym rozstaniu z chłopakiem. Nina pragnie zdobyć jak najwięcej informacji o artystce, ale również spróbować rozwiązać zagadkę tajemniczych zniknięć obrazów, które namalowała Róża. 

Małgorzata Gutowska-Adamczyk stworzyła powieść o dwóch bohaterkach, które choć żyją w innych czasach, to są do siebie podobne, jeśli chodzi o doświadczenia życiowe. Róża raz po raz znajduje szczęście i gdy wydaje jej się, że w końcu wszystko potoczy się dobrze, spada na nią kolejny cios. Nina natomiast ma zaniżoną samoocenę, do każdej nowej znajomości podchodzi z rezerwą, a i tak los ciągle płata jej figle. 
Historia Róży to kilkadziesiąt lat jej życia, aż do jego zakończenia, natomiast Nina, to ledwie epizod, miesiąc poszukiwań.

"Podróż do miasta świateł" ma swój niepowtarzalny klimat, jak wszystkie inne powieści Gutowskiej-Adamczyk. Książka jest wciągająca i intrygująca. Zawiera w sobie i czasy przeszłe i teraźniejsze, a w tym wszystkim piękno i szyk Paryża. Prócz linii fabularnej, autorka stara się wpleść do tekstu również fakty historyczne, jest w tym jednak dużo umiaru, dzięki czemu czytelnik nie czuje się przeładowany wiedzą. Przeskoki do czasów współczesnych dają chwilę wytchnienia i jednocześnie kreślą życiorys Rose z całkiem innej perspektywy.

Mam cichą nadzieję, że autorka jeszcze nie raz zaskoczy swoich czytelników równie dobrymi powieściami. Choć schematycznie są do siebie nieco podobne, to ich fabuły zawsze zaskakują na plus. "Podróż do miasta świateł", to powieści dla osób kochających Paryż, sztukę, ale i dobrą powieść obyczajową. 

Książkę otrzymałam od Wydawnictwa Nasza Księgarnia. Serdecznie dziękuję!

wtorek, 15 kwietnia 2014

FRANCES I GINGER PARK "Życie jest słodkie"

Frances i Ginger Park, to siostry bez pamięci zakochane w czekoladzie. "Życie jest słodkie" to nie ich pierwsza powieść, natomiast chyba najbardziej biograficzna i wypełniona marzeniami. Jak pisze wydawca książki: "Ta książka pobudza apetyt...". Podpisuję się pod tym obiema rękami. 

Gdy umiera głowa rodziny Park, ukochany mąż i ojciec, Francie i Ginge nie do końca wiedzą jak sobie z tym poradzić. Ukojenie daje im czekolada, która zawsze pomagała dziewczynom w trudnych chwilach. W przypływie ukojenia i geniuszu, a także z pomocą spadku po tacie, siostry postanawiają otworzyć własny sklep ze słodkościami, który nazywają bardzo prosto i dobitnie: "Czekolada czekolada".

"Życie jest słodkie" to historia dwóch młodych dziewczyn, które dążyły do celu za wszelką cenę i nigdy się nie poddawały. Jest to również książka dla łasuchów i czekoladoholików do potęgi (nie próbujcie jej czytać będąc na diecie. Myślałam, że umrę ;)). Po lekturze w głowie zostają tylko dwa słowa... "Czekolada czekolada".

Prócz mnóstwa słodyczy, na kartkach powieści znajdziemy też życie codzienne Ginger i Francie, historię ich bardzo dzielnej mamy oraz opowieści klientów przychodzących do "Czekolady czekolady" po dawkę uśmiechu, miłej rozmowy, czy po prostu czegoś pysznego. Finałowym akcentem i strzałem w dziesiątkę jest umieszczony na końcu książki przepis na autorskie trufle Ginger. 

"Życie jest słodkie" czytałam z ogromną przyjemnością i wielkim apetytem. Na pewno jeszcze nie raz do niej wrócę by pocieszyć się w trudniejszych chwilach życia (np. będąc na diecie). Spróbujcie sami.

Książkę otrzymałam od Wydawnictwa Nasza Księgarnia. Dziękuję!

sobota, 12 kwietnia 2014

JOHN IRVING "Zanim Cię znajdę"

Jeśli miałabym głębiej się zastanowić, Irving jest jednym z pisarzy, których cenię najbardziej i których książki mogę czytać w ciemno. Zaczęło się od "Świata według Garpa", poprzez "Ostatnią noc w Twisted River" oraz "W jednej osobie". Jego książki są pod pewnym względem do siebie podobne - zawsze pojawia się w nich motyw zachwianej orientacji seksualnej, dzieciństwa bez jednego z rodziców czy sławy w różnym wydaniu. Powieści są też zwykle długie i skupiające się na dużej części życia bohatera, czasem aż do jego śmierci. 

"Zanim Cię znajdę" to historia Jacka Burnsa, który wychowuje się bez ojca, a jego mama zarabia jako tatuażystka. Jack od małego jest bardzo zdolnym chłopcem, w wieku 4 lat wyrusza z Alice na poszukiwanie ojca słynącego z zapładniania młodych dziewcząt i rozpływania się w powietrzu. Pomimo usilnych starań, William nie zostaje odnaleziony, za to nad Jackiem wisi klątwa ojca i przekonanie wszystkich kobiet o tym, że syn pójdzie w jego ślady. Powieść podzielona jest na kilka części mówiące o kolejnych etapach życia Jacka i kolejnych kobietach, które są dla niego ważne. 

Irving w swojej książce nakreślił obraz mężczyzny, który cały czas poszukuje samego siebie, który ciągle coś gra. Po raz kolejny jestem zachwycona dialogami, uwielbiam specyficzny sarkastyczny styl pisarza, jego podejście do seksualności. Irving jest autorem, który z niczego robi coś, który uwielbia snuć historie. Czasem zbyt długo się nad czymś rozmienia na drobne, czasem mamy ochotę rzucić książką w kąt i nigdy do niej nie wrócić, ale... zwyczajnie się nie da, bo Irving jest czarodziejem słowa, a jego powieści są po prostu genialne.

czwartek, 10 kwietnia 2014

MARC LEVY "Moi przyjaciele, moje kochanki"

Marc Levy jest jednym z najbardziej znanych pisarzy Francuskich. Jego powieść "Moi przyjaciele, moje kochanki" doczekał się ekranizacji w 2008r. we Francji. Ja dotychczas czytałam jedynie "Jak w niebie" tego autora, a że książka mi się spodobała, to postanowiłam przeczytać więcej. 

Głównymi bohaterami są Mathias i Antoine. Mathias przeprowadza się za namową przyjaciela do Londynu, gdzie będzie mógł częściej widywać się ze swoją córeczką Emily i może uda mu się odbudować swój związek z byłą żoną. Plan spala na panewce, gdyż Valentine dostaje awans i wyjeżdża (o ironio!) do Paryża, z którego właśnie wyprowadził się Mathias. Mężczyzna wpada zatem na genialny pomysł by zamieszkać z Antoinem, co motywuje faktem, iż ich dzieci traktują się niemal jak rodzeństwo, a poza tym zawsze chcieli mieszkać razem. Co wyniknie z tej szalonej decyzji? 

"Moi przyjaciele..." to komedia romantyczna zawierająca dość sporą grupę bohaterów, którzy mieszkają przy jednej ulicy, przyjaźnią się i wzajemnie wspierają. Powieść pełna jest ciepła i wzajemnych przekomarzań, wprawia czytelnika w miły stan odprężenia. Nie ma w niej jakiegoś mocno pouczającego morału czy przesłania. Sugeruje, że w życiu ważne jest uczucie, przyjaźń, pomoc drugiemu człowiekowi. Ciekawe jak na jej tle wypadła ekranizacja. Warto sprawdzić.

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

FANNIE FLAGG "Nie mogę się doczekać... kiedy wreszcie pójdę do nieba"

A ja nie mogę się doczekać, kiedy wreszcie przedstawię wam tę książkę. Bo czytałam ją dosyć dawno temu, ale gdy tylko zobaczyłam tytuł, przypomniało mi się, jaka świetna była. Sama Fannie Flagg napisała o niej "Muszę wam się do czegoś przyznać: pisząc ją świetnie się bawiłam. I byłam zła, gdy musiałam ją skończyć". Czy istnieje lepsza rekomendacja do lektury?

Elner Shimffisle jest zwariowaną staruszką. W wieku 80 lat lubi np. wchodzić na drzewo figowe... i z niego spadać. Książka rozpoczyna się właśnie, gdy Elner spada z drzewa pokąsana przez szerszenie. Wszystko wskazuje na to, że umarła, znajomi już przygotowują wszystko na jej pogrzeb, siostrzenica Norma dostaje ataku paniki, radio Jaya i Buda podaje komunikat, a Elner... otóż Elner zmartwychwstaje i, jak na nieżywą przez pięć godzin, jest rześka jak poranek. 

"Nie mogę się doczekać..." to książka wywołująca szczery śmiech, od której bardzo ciężko jest się oderwać, a w sumie, to po co się odrywać? Postać Elner wykreowana została z wielką dbałością o szczegóły, staruszka cieszy się każdym dniem życia i wykorzystuje go w stu procentach. Jest też troszkę stuknięta, ale po jej "śmierci" każdy z przyjaciół i rodziny żałuje, że nie spędził z nią trochę więcej czasu. 

Ta powieść jest ponadczasowa, zabawna i niosąca proste przesłanie - każdy dzień przeżyj tak, jakby miał być Twoim ostatnim, bądź szczęśliwy i kochaj, bo nigdy nie wiadomo, czy jeszcze kiedyś przyjdzie Ci się obudzić. Cudna lektura, na pewno nie raz do niej wrócę.