Katherine Webb znowu w akcji. Po bestsellerowym "Dziedzictwie" przyszedł czas na drugą powieść, której również wróżę podobny, jak nie większy sukces, bo mówiąc szczerze "Echa pamięci" spokojnie dorównują "Dziedzictwu", jeśli go nie przerastają.
Mitzy Hatcher jest biedną dziewczynką z Blacknowle, która dzieciństwo spędza na zbieraniu ziół, szukaniu krabów, które będzie można zjeść na obiad oraz uciekaniu przed złością matki i dzieciaków ze wsi, które uwielbiają ją poniżać.
Pewnego dnia zdarza się cud. Mitzy spotyka uroczą dziewczynkę z miasta, Delphine, która nie odwraca się od niej z odrazą, a wręcz przeciwnie, chce się z nią bawić i nawet zaprasza na podwieczorek.
Życie Dimity zmienia się z dnia na dzień. Gdy dziewczynka poznaje ojca koleżanki, słynnego artystę Charlesa Aubreya, jej życie nabiera barw. Jest jego muzą, Charles ją kocha i na pewno będą razem bardzo szczęśliwi. Biedna Mitzy zakochuje się do szaleństwa, które sprowadzi na rodzinę Aubreyów wielkie nieszczęście.
Siedemdziesiąt lat później, do Blacknowle przyjeżdża Zach. Jego życie nie toczy się tak, jak to sobie zaplanował, była żona wyprowadziła się na drugi koniec stanu z jego ukochaną córeczką, a on nie potrafi nawet skończyć książki biograficznej o Charlesie Aubreyu. Przyjeżdża więc tam, gdzie Charles spędzał wakacje, by znaleźć inspirację i zarobić trochę grosza na utrzymanie. Będzie pierwszym z autorów, który zbliży się do Dimity Hatcher, tej samej, której wspomnienie króluje na wielu obrazkach Aubreya. Będzie pierwszym, który spróbuje dowiedzieć się prawdy. Pierwszym, który odkryje sekrety, o jakich nawet mu się nie śniło.
Tak jak i poprzednia powieść Webb, "Echa pamięci" osadzone są w dwóch płaszczyznach czasowych. Przeszłość miesza się tu z teraźniejszością dzięki wspomnieniom Dimity. Prawda przeplata się z fałszem, obsesja podsuwa aluzje, których nie ma, do złudnych nadziei bez pokrycia. Autorka doskonale pokazała szaleńczą, chorobliwą miłość nastolatki do dorosłego mężczyzny. Miłość beznadziejną, bez pokrycia, po części wyobrażoną i bardzo niebezpieczną.
Gdy dostałam propozycję przeczytania tej książki, nie wahałam się ani chwili. I miałam rację, bo powieść zrobiła na mnie bardzo duże wrażenie. Jedyny zgrzyt, który troszkę mi tam nie pasował, wynikał z wplecenia do teraźniejszej fabuły motywu rodziny Romów, którzy ukrywali się w domu jednej z bohaterek. Co prawda wątek ten wprowadzał nieco nowej akcji do powieści, ale mimo wszystko był jakby oderwany od całości i chyba nie do końca potrzebny.
Podsumowując, mam nadzieję, że już niedługo będę miała okazję przeczytać kolejną książkę Katherine Webb. Ta autorka ma wielki potencjał, a jej książki na długo pozostają w pamięci. Oby wydała ich jak najwięcej.
Czytałam wiele dobrego na temat twórczości tej autorki. Na pewno będę musiała ją poznać, bo widzę, że Webb tworzy historie, które trafiają do serca.
OdpowiedzUsuńCiekawa recenzja, a książka kusi
OdpowiedzUsuńCiekawa recenzja i będę musiała poszukać tej autorki :)
OdpowiedzUsuńJa też mam nadzieję, że niedługo wyjdzie kolejna książka autorki, bo wiem, że jeszcze kilka czeka na polskie wydanie :) Mi się bardziej podobało "Dziedzictwo", ale "Echa pamięci" to tez świetna, klimatyczna książka.
OdpowiedzUsuńhttp://pasion-libros.blogspot.com