niedziela, 29 grudnia 2013

J. D. BUJAK "Bilbord"

Joanna Bujak jest polską pisarką, którą bardzo cenię. Do tej pory, na rynku ukazały się dwie jej książki, "Lista" i "Spadek". Obie czytałam i trafiły w mój gust, po "Bilbord" sięgnęłam więc bez zastanowienia.

Krzysztof Pasłęcki prowadzi przytulną kwiaciarnię w centrum Kazimierza Dolnego. Interes prosperuje dobrze, życie osobiste mężczyzny również kwitnie... niestety tylko do czasu. Gdy Krzyśka odwiedza stary znajomy, policjant Feliks Pokorny, od razu wiadomo, że coś tu brzydko pachnie. Okazuje się, że na wolności jest człowiek, który jeszcze długo powinien tkwić w więzieniu. Wraz z jego ucieczką rozpoczyna się seria brutalnych morderstw, która to przywraca do pamięci Krzysztofa upiory z przeszłości.

"Bilbord" to, jak do tej pory, najlepsza powieść autorki. Na 450 stronach trup ściele się gęsto, a morderstwa, trzeba przyznać, są odpowiednio do tematyki brutalne i wyszukane. Książka szybko wciąga czytelnika, dzięki krótkim rozdziałom cały czas znajdujemy się w wirze akcji i chcemy wiedzieć, co będzie dalej. Jedyne, co mi się nie spodobało, to epilog, który przy mocnej całości wypadł żałośnie cukierkowo. Cóż, nie czytajcie epilogu, po prostu.

Poza tym małym szczegółem, który można pominąć przy lekturze, powieść bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła, nie zawiodła też moich oczekiwań. "Bilbord" to kryminał z tej wyższej półki i warto po niego sięgnąć. Mam nadzieję, że Joanna Bujak, jeszcze nie raz zaskoczy mnie w tym stylu. 

czwartek, 26 grudnia 2013

BHANTE HENEPOLA GUANARATANA "Medytacje buddyjskie"

Bhante Guanaratana to mnich, wykładowca na Uniwersytecie Amerykańskim i nauczyciel buddyzmu. W swojej książce przybliża czytelnikowi metodę medytacji Vipassana, która skupia się na osiągnięciu świadomości.

We wstępie autor zaznacza, że jego podręcznik jest napisany zwyczajnym, jak najprostszym językiem, który będzie zrozumiały dla każdego i każdemu pozwoli szybko wdrożyć medytację do codziennego życia. Jak napisał, tak zrobił. 

"Medytacje buddyjskie" krok po kroku opisują, w jaki sposób zabrać się za medytowanie, czym ono właściwie jest i czym nie jest oraz do czego prowadzi. Znajdziemy tu wytłumaczenie terminu "świadomość" oraz co osiągniemy praktykując ją. Nie jest to jedynie teoretyczna wiedza, autorowi zależy na tym, by teoria szła w parze z praktyką, każdy rozdział porusza więc inny aspekt medytacji, włączając w to odpowiednią postawę, miejsce, w którym medytujemy, przeszkody jakie możemy napotkać i czas trwania medytacji. 

Dodatkowo już w posłowiu, otrzymujemy bardzo ważną wskazówkę dotyczącą kochającej życzliwości, jej praktyki, afirmacji, jaką należy wypowiadać, by wprowadzić ją w swoje życie. Całe posłowie jest bardzo mądrym tekstem uświadamiającym czytelnikowi, że gdy będzie życzliwie zwracał się do każdego i dobrze myślał o ludziach (nawet tych, którzy dobrze nie myślą o nim), to jego życie będzie wartościowsze i pozbawione stresu oraz zmartwień. 

Podręcznik "Medytacje buddyjskie" skierowany jest przede wszystkim dla osób, które są medytacją zainteresowane, lecz nie wiedzą jak się za nią zabrać, bądź nie mają możliwości na lekcje z nauczycielem. Najważniejszym jego atutem, jest jego łatwość w zrozumieniu. Guanaratana z góry zaznacza, że medytacja nie jest rzeczą łatwą, ale warto podjąć się jej, bo przynosi wiele korzyści w codziennym życiu, pozwala inaczej postrzegać problematyczne niegdyś kwestie. 

Polecam osobom związanym z medytacją, bądź takim, które nie mają o niej zielonego pojęcia. Ta krótka książka z pewnością spełni swoje zadanie i da podstawy do rozpoczęcia praktyki.

Książkę otrzymałam od Studio Astropsychologii. Dziękuję :)


wtorek, 24 grudnia 2013

Wesołych Świąt!


Zdrowych, wesołych Świąt, dużo książek pod choinką, pysznego wigilijnego jedzonka, uśmiechu na twarzy, życzliwości, miłości i poczucia bezpieczeństwa. 
Żeby kolejne święta były już ze śniegiem, żebyście czuli ich magię i żebyśmy się spotkali tutaj w blogosferze :).

Tego wam życzę ja, Mani Elfik :)

sobota, 21 grudnia 2013

URSZULA JAROSZ, JERZY GRACZ "Ona i On. Całkiem zwyczajna historia"

Urszula Jarosz z zawodu jest psychologiem i inplantologiem, natomiast Jerzy Gracz  dziennikarzem i publicystą. Całkiem różne profesje, co nie trudno jest zauważyć. "Ona i On. Całkiem zwyczajna historia" jest ich drugim wspólnym i udanym projektem. 

Dwoje singli. Kaśka z artystyczną duszą i nieodłącznym aparatem fotograficznym na szyi, chce spełniać swoje marzenia jako fotografka. Andrzej natomiast pisze scenariusze do filmów. Spotykają się na planie jednego z nich. Niewinny flirt szybko zmienia się w uczucie, nad którym jeszcze trudno im zapanować i się do niego przyznać. Czy dwoje dorosłych ludzi z marzeniami i planami na przyszłość będzie potrafiło nauczyć się kompromisu i życia w związku? 

Niby nic, a tak to się zaczęło. Wreszcie miałam okazję przeczytać o miłości dojrzałej, takiej bardziej racjonalnej, z innego typu motylami w brzuchu, może bardziej "myślącej". Bohaterowie może i często zachowują się niedojrzale, ale nie brakuje im i ostrożności. Nauczeni doświadczeniem starają się tę miłość dawkować, badać, nie są jednak przygotowani na ogrom uczucia, które ich ogarnia. 

Powieść pisana jest naprzemiennie, jeden rozdział należy do Kaśki, drugi do Andrzeja. Dzięki temu czytelnik równomiernie poznaje oba punkty widzenia. Uparta Kaśka i dumny Andrzej, każde przedstawia samego siebie i swoje podejście do związku. Książka nie zawiera jakiejś skomplikowanej fabuły, nie gna naprzód z prędkością światła, ale jest napisana w sposób ciekawy i interesujący czytelnika. Prócz samej historii miłosnej, poruszane są tam również tematy trudniejsze, jak choroba nowotworowa, która niszczy wzajemne relacje, z drugiej strony nadzieja na to, że jeszcze może być lepiej.

Mnie się spodobała. Taka zwyczajna książka, na zwyczajne popołudnie. Ale ma w sobie to coś, czego nie znajdziemy w zwyczajnym, "pustym", love story.

czwartek, 19 grudnia 2013

ANNA KLEJZEROWICZ "Cień gejszy"

Anna Klejzerowicz jest Gdańszczanką, co zapewne tłumaczy miejsce akcji jej powieści. Spytacie pewnie: "Jak to, Gdańsk? Przecież Gejsze są z Japonii!". Macie rację, co tylko potęguje fakt, jak dużo zamieszania może wprowadzić sądzenie książki po okładce.

Przejdźmy do sedna sprawy. Gejszy w "Cieniu gejszy" jest właśnie jedynie cień. Akcja toczy się w Gdańsku, gdzie mieszka Emil Żądło ze swoją prawie żoną, Martą. Mężczyzna jest dziennikarzem, który wcześniej pracował w policji. Pewnego dnia, Marta dopytuje go o śmieszne i dosyć niedorzeczne posty umieszczane na różnego typu forach internetowych, podpisane nazwiskiem Emila, a dotyczące japońskich drzeworytów. Główny bohater, oczywiście nie ma bladego pojęcia o drzeworytach. Niestety owe notatki, wciągają go w niebezpieczną sprawę, w której już zaczęli ginąć ludzie. 

Przyznaję bez bicia - przyciągnął mnie tytuł, okładka i to, że książka była na mojej czytelniczej liście. Nie zapoznałam się z notą wydawcy, stąd moje zdziwienie, gdy zamiast eterycznej Japonii dostałam... kryminał. Akcja rozgrywa się niejako w dwóch wymiarach. Pierwszy, to teraźniejszość, czyli historia Emila oraz zagadki mało wartych, ale wyjątkowo pięknych drzeworytów sprzed setki lat. Drugi natomiast, to niejasna historia powstania tych dzieł, nieco romantyczna i intrygująca.

Książkę czyta się przyjemnie i szybko. Można się dzięki niej dowiedzieć co nieco o japońskiej sztuce tworzenia drzeworytów, co dla mnie było bardzo ciekawe, bo do tej pory nie miałam o tym pojęcia. Niektóre opisowe fragmenty mnie nużyły, czasem denerwowała niedomyślność bohaterów, ale ogólnie z lektury jestem zadowolona. Kto szuka w "Cieniu gejszy" Japonii, ten pewnie będzie zawiedziony, ale jeśli macie ochotę na powieść rozrywkową, to dobrze trafiliście.

niedziela, 15 grudnia 2013

JOHN MARSDEN "Jutro 6"

Ogłoszenie parafialne: czytając szóstą część "Jutro" byłam święcie przekonana, że to już ostatnia z nich :). Recenzji nie zmieniam, żeby było tak oryginalnie i żeby pasowało do późniejszej recenzji (faktycznie) ostatniej części.

Dotarłam do ostatniej części "Jutro" i jedyne, co ciśnie mi się na usta to słowa "I to już na serio koniec?!". 

"Jutro", to seria, którą czyta się na jednym wydechu. Siadasz w fotelu i nie interesuje cię nic, dopóki nie dobrniesz do ostatniej strony. Tak to przynajmniej wyglądało w moim przypadku. Zaczynając szóstą część byłam mocno zaciekawiona (jak chyba każdą kończącą daną serię książką), ale też nieco smutna, bo tak nagle miałam się pożegnać z Ellie i jej przyjaciółmi. Koniec rozwalania Wirawee. 

Jak zwykle książka okazała się świetna, ale nie spodobała mi się aż tak bardzo jak jej poprzedniczki przez zakończenie, które jak dla mnie było... suche. Czysto teoretyczne, pozbawione tego całego szaleństwa, grozy i dreszczyku emocji. Fakt ten spotęgowała wiedza, że rozczarowania nie odbiję sobie kolejną częścią. 

A co mi się spodobało? Oczywiście losy naszych "piekielnych" przyjaciół, którzy zdecydowanie za wcześnie zostali pozbawieni dzieciństwa. Nowością było również to, że pomnożyli nam się bohaterowie, co jest miłą odmianą po stopniowym kurczeniu się ekipy z Piekła. 

Więcej nie zdradzę, choć i tak zdradziłam wybitnie mało. Polecam całą serię, myślę, że nie ma osoby, która by się na niej zawiodła. Świetna rozrywka na zimne wieczory. Dla każdego.

piątek, 13 grudnia 2013

MICHELLE MORAN "Córka Kleopatry"

Z Michelle Moran miałam przyjemność zapoznać się przy okazji lektury jej debiutanckiej powieści pt. "Nefertiti". Książka przypadła mi do gustu, stąd decyzja, by przeczytać inne książki autorki.

Wojna zazwyczaj zbiera ze sobą krwawe żniwo i nie inaczej było, gdy Starożytny Rzym walczył z Grecją. Kiedy stało się jasne, że Grecji uratować nie można, jej władcy, Marek Antoniusz i Kleopatra, wybierają honorową śmierć osieracając trójkę swoich dzieci. Od tego dnia Selena, jej brat bliźniak Aleksander i mały Ptolemeusz, zostają przymusowymi obywatelami Rzymu. Jak potoczą się losy dzieci królów i co stanie się, gdy dorosną na tyle, że zaczną zagrażać Rzymowi? 

Powiem bez ogródek - kolejny strzał w dziesiątkę. Tym razem z pięknej Grecji, przenosimy się do niemal ascetycznego Rzymu, w którym wszystko planowane jest tak, by nie rozgniewać ludu. Tłumy niewolników, co za tym idzie, rebelie Czerwonego Orła, surowe rządy Oktawiana i jego żony Liwii, a w tym wszystkim Selena - dorastająca dziewczyna, która nawet w obcym kraju, jakby nie było w niewoli, nie boi się spełniać swoich marzeń i robi wszystko, nawet za cenę gniewu cesarza, by realizować raz postanowione sobie cele. 

Akcja powieści jest bardzo dynamiczna, autorka postarała się, by na stosunkowo małej liczbie stron zawrzeć długą historię. Bohaterów jest całkiem sporo, ale nie ma problemu z ich zapamiętaniem. Jedynym minusem było dla mnie zakończenie, którego nie trudno było się domyślić. Szkoda, bo ogólnie lektura bardzo dobra, oddająca realia i wciągająca. Polecam.

wtorek, 10 grudnia 2013

NAFISA HAJI "Napisane na moim czole"

"Napisane na moim czole" to debiut powieściowy Nafisy Haji, która inspirację czerpała po części ze swojej rodziny. Wychowała się w Los Angeles, w rodzinie pakistańskich imigrantów, ukończyła studia z historii, zrobiła doktorat z edukacji i pracowała jako nauczycielka.

Główna bohaterka powieści to Saira Kader, czytelnik poznaje ją, gdy jest jeszcze młodą dziewczyną. Saira mieszka w Ameryce, w rodzinie hindusko-pakistańskiej. Jest osobą ciekawą świata, co pociąga za sobą niechęć do wszelkich nakazów narzucanych jej przez rodzinę i tradycję. Poprzez losy Sairy, dowiadujemy się o zwyczajach muzułmanów, odkrywamy tajemnicę jej dziadka i podziwiamy odwagę w dążeniu do kierowania własnym życiem samodzielnie - zdobycie wykształcenia, kategoryczna odmowa wyjścia za mąż.

Powieść "Napisane na moim czole" to historia trzech pokoleń, w których na przestrzeni lat wiele się dzieje. Mnie zauroczyły przede wszystkim opisy wszelkiego rodzaju ceremonii, a także zwyczajów i muzułmańskich praktyk. Lubię czytać o obcych kulturach, bo pozwalają mi poznać szerszy kontekst, zobaczyć jak "dzieje się u innych".

Jako iż powieść opiewa na wiele lat, Saira z małej dziewczynki zmienia się w kobietę na oczach czytelnika. Staje się to bardzo płynnie, nie sposób się przy niej znudzić. Nieco oklepany wydał mi się jedynie wątek dotyczący tragedii z 11 września, niemniej nadaje książce troszkę mocniejszego sensu i wprawia w melancholijny nastrój. Czy było to potrzebne? Nie wiem, mi nieco kłóciło się z całością, z drugiej strony, może dostatecznie nie zastanowiłam się nad tym, czy autorka nie starała się przez to, czegoś mocniej uwydatnić, czy może powspominać.

niedziela, 8 grudnia 2013

OLGA RUDNICKA "Lilith"

O Oldze Rudnickiej słyszałam już od kilku osób, a że były to same pochwały, to nie wahałam się wypożyczyć dowolnej z jej książek. 

Tytułowa Lilith w mitach uważana była za sukuba, który wysysa z mężczyzn nasienie i zabija noworodki. Powieść Olgi Rudnickiej przenosi nas w czasy bardziej współczesne, mianowicie do Lipniowa, gdzie wraz z mężem przeprowadza się ciężarna Lidka. Dom, w którym zamieszkuje młode małżeństwo owiany jest tajemnicą, Lidka nie potrafi spokojnie przespać w nim całej nocy, wpada więc na pomysł, że może zasięgnąć języka na mieście i przy okazji zorientować się troszkę w jego topografii. 

Całkiem przypadkiem wybiera się do księgarni, gdzie z miejsca zaprzyjaźnia się z Edytą, jej właścicielką, która opowiada kobiecie krwawą historię Lipniowa związaną z procesami czarownic. Nic więc dziwnego, że gdy po miasteczku zaczynają krążyć plotki o ginących młodych dziewczynach, kobiety, z pomocą miejscowego policjanta, pragną pomóc jakoś w śledztwie. Jakie tajemnice skrywa mały Lipniów?

Takie kryminały lubię. Ciekawe tło historyczne, dobrze zawiązana intryga, sekta wpływowych ludzi, którzy świetnie zacierają za sobą ślady i tylko trzy osoby, które za wszelką cenę chcą dociec prawdy. Czyta się szybko, bo akcja ciągle wzbogacana jest nowymi wątkami, które podnoszą poziom adrenaliny i ciekawość czytelnika. Nie brakuje mocnych wrażeń, ale i wątku romansowego, więc myślę, że każdy znajdzie tutaj coś dla siebie. Zachęcam do lektury.

niedziela, 1 grudnia 2013

DONNA GATES, LINDA SCHATZ "Ekologia ciała"

Twórcą Diety Ekologii Ciała jest Donna Gates. Opracowała ją i przetestowała na sobie samej. Jej sposób odżywiania pomógł powrócić do zdrowia i wzmocnić odporność wielu osobom, w tym Lindzie Schatz, współautorce książki, zawodowo pisarce i redaktorce. 

Dieta Ekologii Ciała ma przywrócić prawidłowy rytm organizmu. Jest nakierowana na zwalczanie choroby zwanej drożdżycą, objawiającej się m. in. zaparciami, bólami brzucha, głowy, zapaleniami pochwy czy nawet stanami depresyjnymi. Body Ecology zakłada odpowiedni dobór składników i właściwe łączenie pokarmów, by całkowicie uleczyć ciało. Głównymi składnikami diety są kwaszone warzywa, kefir z młodego kokosa oraz skiełkowane nasiona (brzmi jak kosmos, wiem, ale nie jest tak źle ;)). 

Program Donny Gates jest dosyć trudny, co zaznacza sama autorka. Do momentu wyzdrowienia, należy bowiem ściśle przestrzegać zasad, w czym drożdżak będzie bardzo uparcie przeszkadzać. Eliminując cały cukier (w tym ten z owoców) zabijamy chorobę głodząc ją, a jak wiadomo, kto jest głodny, ten jest zły. 
Dieta Ekologii Ciała wymaga ogromnej determinacji i chęci wyzdrowienia. Trzeba przecierpieć okres zdrowienia i wydalania z ciała toksyn, co często równa się objawom chorobowym. Co najważniejsze, właśnie wtedy nie wolno się poddawać i należy jeszcze mocniej stosować się do wskazówek autorki.

Poradnik krok po kroku wprowadza czytelnika w dietę, wyjaśnia, czym jest drożdżak, zawiera również pomocne formularze, które pomogą we wstępnym rozpoznaniu. Autorka, już na wstępie wyjaśnia, że drożdżyca jest chorobą ignorowaną przez lekarzy i dlatego trudno ją szybko zdiagnozować, a jeszcze trudniej leczyć. Następnym działem jest ten poświęcony siedmiu złotym zasadom Ekologii Ciała. Tam czytelnik dowiaduje się, na jakich zasadach działa jego organizm oraz co robić, by pomóc mu w walce z drożdżycą (oraz chorobami układu odporności).

W jednym z rozdziałów, Donna Gates polemizuje z teoriami dotyczącymi diety grupy krwi, z którymi zgadza się jedynie po części. Wspominam o tym rozdziale głównie dlatego, że wydaje mi się ważny. Do tej pory nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak grupa krwi może wpływać na to, co powinniśmy jeść. Teraz wiem już po części, co powinnam jeść, a czego unikać. W tym rozdziale autorka dokładnie przytacza tezy diety, wzbogacając je o własne sugestie, które pomogą przy leczeniu chorób.

Ostatnia część poradnika poświęcona jest przepisom na dania Diety. Wśród nich znajdziemy instruktaż wykonania kwaszonych warzyw (nie mylić z kiszonymi!), dressingi do sałatek czy rozgrzewające zupy, przydatne zwłaszcza w zimowe dni. Dodatkowy plus przyznaję tutaj za porady dietetyczne dla wegetarian. Uwzględnienie potrzeb osób będących na diecie roślinnej jest ukłonem w ich stronę, który przy pisaniu o dietach często jest zwyczajnie lekceważony. 

Co jest minusem Diety Ekologii Ciała? Myślę, że słaba dostępność niektórych produktów, jak np. młodego kokosa czy napojów probiotycznych produkcji Donny Gates. Z drugiej strony, myślę, że kto szuka, nie błądzi, więc można znaleźć odpowiedniki. A skoro nasze zdrowie jest najważniejsze, to z pewnością warto w nie zainwestować.

Za książkę dziękuję Studio Astropsychologii :)