piątek, 28 lutego 2014

EMIL ZOLA "Nana"

(Zanim przejdę do recenzji, chciałam powiedzieć, że ta okładka jest okropnie lekturowa. I ani mi się ważcie nią sugerować ;))

"Naną" zainteresowałam się dopiero, gdy moja przyjaciółka pisała na jej temat pracę zaliczeniową. Powiedziała mi wtedy "Przeczytaj Mani. Spodoba Ci się". Więc przeczytałam i w sumie mi się spodobała.

Tytułowa Nana, to kobieta lekkich obyczajów, która debiutuje w teatrze, w roli Długowłosej Wenus. Nie umie w ogóle śpiewać, jest typowo prostacka i wulgarna w swojej grze aktorskiej, ale ma w sobie coś, co wszystkich mężczyzn przyprawia o szybsze bicie serca. Stosunkowo szybko więc, udaje jej się omotać serca co naiwniejszych. Im trudniejszy cel, tym bardziej bawi ją jego zdobycie. Wkrótce mówi się już tylko o Nanie, a każdy mężczyzna marzy, żeby ta ogołociła go z majątku. Lecz, czy jej dobra passa może trwać wiecznie? 

O postaci Nany, można byłoby pisać dużo. Na pewno jest kobietą niezwykle pewną swoich wdzięków, chciwą i rozrzutną. Jest też nierozgarnięta, nie docenia tego, co ma i gardzi wszystkimi wokół. Mnie momentami doprowadzała do szału swoim lekceważącym zachowaniem. Jeśli więc chodzi o samą kreację postaci, Zola spisał się na medal.

Książka Emila Zoli trafiła w mój gust pośrednio. Na pewno dobrze oddaje ona ducha epoki i czasy, gdy kokoty liczyły się w Paryżu bardziej niż uczciwe kobiety. Co mi przeszkadzało? Niektóre przydługawe opisy, czasem któryś z bohaterów. Ogólnie nie mogę się jednak za bardzo przyczepić. W końcu to klasyka, w dodatku dobra klasyka. Myślę, że warto się z nią zapoznać.

czwartek, 27 lutego 2014

Zapowiedź: "Diablo III: Nawałnica światła"

Nowa książka z serii Diablo III autorstwa Nate’a Kenyona, cenionego twórcy thrillerów, już 19 marca w księgarniach!

Książka Diablo III: Nawałnica światła, będąca pomostem między wydarzeniami z Diablo III a fabułą pierwszego dodatku do gry Reaper of Souls, pojawi się w księgarniach 19 marca. Ale już dzisiaj prezentujemy Wam obszerny jej fragment.

http://www.youtube.com/watch?v=H9ASizKoJ_I&feature=youtu.be

Posłuchajcie jak po klęsce Najwyższego Zła odradza się Królestwo Niebios. Rada Angiris odzyskała Czarny Kamień Dusz i strzeże przeklętego artefaktu gdzieś w głębi Srebrnego Miasta.
Na tle tych doniosłych wydarzeń Tyrael z trudem odnajduje się w roli nowego Uosobienia Mądrości. Czuje się obco pośród anielskiej braci i wątpi, czy uda mu się stanąć na wysokości zadania. Poszukując otuchy w sobie samym i w Niebiosach, wyczuwa złowieszcze oddziaływanie Czarnego Kamienia Dusz na swoją ojczyznę. Tam, gdzie niegdyś panowała harmonia światła i dźwięku, teraz wkrada się coraz większy dysonans, zwiastujący nadciągające nad krainę niebezpieczeństwo.

Książka ukaże się nakładem wydawnictwa Insignis Media, które od roku 2014 jest polskim wydawcą książek firmowanych przez Blizzard Entertainment.

Diablo III: Nawałnicę światła już dziś możecie zamówić w przedsprzedaży w sklepie internetowym empik.com. Zapraszamy!

wtorek, 25 lutego 2014

JOHN MARSDEN "Jutro 7"

Gdy pisałam recenzję "Jutro 6" byłam przekonana, że to koniec serii. Że już nie spędzę całego dnia z Ellie, Fi, Lee, Homerem i Kevinem. Wyobraźcie więc sobie moją radość, gdy dopadłam "kolejną" ostatnią część.

Nie chcę za wiele spoilerować, każdy szanujący się molik książkowy powinien mieć "Jutro" chociażby w najgłębszych zakamarkach pamięci. A fanom serii chcę umożliwić miłe sam na sam, bez specjalnych rekomendacji, których tutaj zresztą nie potrzeba. 

Zdradzę jedynie, że duża część książki dotyczy tylko Ellie. Możecie mi teraz wytknąć, że we wszystkich tomach tak jest, w końcu Ellie, to nasza narratorka. Nigdy jednak nie zdarzyło się tak, że paczka przyjaciół rozdzieliła się na długi okres czasu. John Marsden postanowił zabić czytelnikom ćwieka i pobawić się w ciuciubabkę. Jak zwykle, świetnie mu wyszło.

Ja "Jutro 7" przeczytałam na raz. Po prostu ułożyłam się wygodnie, otworzyłam książkę... i nagle zrobiło się pięć godzin później. Piszę o tym, bo mało jest lektur, które wciągają mnie do tego stopnia. Zawsze zdarzy się coś, co każe mi zamknąć książkę i robić coś innego. Tu po prostu wsiąkałam w fabułę, nie mogąc się doczekać kolejnych stron, rozdziałów i tomów. 

Jeśli jeszcze nie znacie tej serii, warto, na prawdę warto przynajmniej spróbować ją przeczytać. Tomy nie są długie, John Marsden umie opowiadać dobre historie, umie czytelnika zaciekawić, rozśmieszyć, sprawić by się bał i by zapłakał nad losem bohaterów. Oczywiście nie jest to literatura najwyższych lotów, "Jutro" ma służyć rozrywce. I jako rozrywka sprawdza się idealnie, w każdej możliwej sytuacji. 

wtorek, 18 lutego 2014

ZAPOWIEDZI

Dziś wrzucam szybciutko zapowiedzi nowości i lecę spać :).

Premiera Dziedzictwo przodków Surena Cormudjana, najnowszej brawurowej postapokalipsy w ramach projektu Dmitrija Glukhovsky’ego Uniwersum Metro 2033.

Od dziś w księgarniach do nabycia powieść Surena Cormudiana zatytułowana Dziedzictwo przodków. Najnowsza postapokalipsa wydawnictwa Insignis, opublikowana w ramach projektu Uniwersum Metro 2033 przenosi czytelnika do Kaliningradu, tuż przy granicy z Polską.
Na tych niegdyś niemieckich ziemiach ocaleli nieliczni. Ich trudnej egzystencji w zniszczonym świecie zagraża dodatkowo bliskość Bałtyku – w jego głębinach skorodowały zatopione niegdyś arsenały broni chemicznej i biologicznej, uwalniając śmiercionośne wyziewy. Ale od morza nadciągnie też inne niebezpieczeństwo… Przybysze, w imię dziedzictwa przodków, gotowi są nieść śmierć i zniszczenie.

Witajcie w mrocznych, skrywających tajemnice III Rzeszy podziemiach Kaliningradu!

Osobiście nie mogę się już doczekać. W kolejce czeka jeszcze jedna książka z serii Metro, ale każdą nowość wypatruję z daleka :)

Już 5 marca premiera najnowszej książki Olivera Bowdena z bestsellerowej serii Assassin’s Creed pt. Czarna bandera
Akcja najnowszej książki Olivera Bowdena przeniesie czytelników w początkowe lata XVIII stulecia, w złotą erę piractwa.
Jej bohaterem jest Edward Kenway, dorastający w Anglii, arogancki młodzieniec, syn walijskiego hodowcy owiec, niemogący pogodzić się z niskim statusem społecznym i materialnym rodziny. W bristolskich barach, pośród łatwych kobiet i pijackich bijatyk snuje plany zdobycia majątku i pozycji. Nie zmienia tego nawet małżeństwo z piękną Caroline.
By zrealizować swe cele Edward zaciąga się na statek, próbując korsarskiego fachu. Jego drogę znaczą chciwość, ambicje i zdrady. Podążając za swoimi pragnieniami, zyskuje sławę jednego z najniebezpieczniejszych piratów tamtych czasów.
Kiedy na jaw wychodzi spisek zagrażający wszystkiemu, co drogie jego sercu, budzi się w nim żądza zemsty. I tak oto zostaje wciągnięty w odwieczną walkę asasynów i templariuszy…
To wszystko i znacznie więcej znajdziecie w najnowszej, brawurowej książce Olivera Bowdena Assassin’s Creed: Czarna bandera.

poniedziałek, 17 lutego 2014

PAWEŁ OLEARCZYK "Autokar do nieba"

Z twórczością Pawła Olearczyka zetknęłam się czytając jego debiutancką powieść pt. "Nie pytaj mnie o Rose". Niestety tamta książka w ogóle nie przypadła mi do gustu, byłam nią mocno zawiedziona. Jak było w tym przypadku?

Główny bohater, Marcin, budzi się po weselu swojej siostry z umiarkowanym kacem i pustką w głowie. Stopniowo, dzięki automatycznej sekretarce na telefonie, dowiaduje się, że nieźle narozrabiał i żeby choć troszkę odpokutować, zgadza się pojechać w roli pilota na wycieczkę do Rimini, za kolegę, którego nieco poturbował ubiegłego wieczoru. Praca, jak praca, szkoda tylko, że Marcin nigdy nie był w Rimini, tak samo zresztą jak kierowcy autokaru, para gejów Gracjan i Cyprian. Dołóżmy do tego pasażerów - księdza ze swoją grzechu wartą siostrą, mordercę, inną parę gejów i dziadka rozprowadzającego marihuanę. 

Książeczka na jeden wieczór. Bardzo krótka, a przez to i mało szczegółowa. Działa to zdecydowanie na minus, autor ślizga się po kolejnych wątkach jakby od niechcenia, niektóre dialogi brzmią pusto i idiotycznie. Miało wyjść zabawnie, a wyszło... no cóż, nie wyszło. Wydaje mi się, że czasem autor chciał stworzyć wątek śmieszny, a stworzył coś wulgarnego i mało strawnego dla czytelnika. 

Widać, że Olearczyk ma pomysł na powieść, ale mam wrażenie, że chce ją napisać na szybko, przez co ta bardzo traci. Gdyby tę książkę rozwinąć, zrobić bohaterów bardziej realistycznymi oraz zubożyć o historie rodem z bajki, byłoby dużo ciekawiej. Znowu wtopa, a szkoda.

Książkę otrzymałam od Wydawnictwa Novae Res. Dziękuję :)

piątek, 14 lutego 2014

CAL OREY "Uzdrawiająca moc octu"

Co takiego ma w sobie ocet? Dla mnie jest płynem o okropnym smaku i jeszcze gorszym zapachu (zraziłam się do niego w dzieciństwie), a kojarzy mi się tylko z polewaniem nim mięsnej lub warzywnej galaretki. Fuj! Dopiero po lekturze książki Cal Orey dowiedziałam się jak wiele korzystnych dla organizmu właściwości zawiera ten tani specyfik. 

Odchudza, redukuje cellulit, wspomaga pracę serca, uwalnia od zaparć, oczyszcza organizm, leczy poparzenia i wiele, wiele innych. W swojej książce Cal Orey opisuje różne rodzaje octów, podaje ich skład oraz zastosowanie i działanie. Na dalszych stronach znajdziemy praktyczne porady dotyczące leczenia schorzeń, prac domowych czy nawet opieki nad zwierzętami. Pod koniec umieszczone zostały przepisy na zdrowe, pyszne dania z wykorzystaniem octu. 

Nie ma żadnego naukowego potwierdzenia na pozytywne oddziaływanie octu na nasz organizm, ale na jego korzyść wypowiada się masa ludzi. Przykładem "okazu zdrowia" świeci również sama autorka książki, która wygląda młodziej niż wskazuje jej metryka, świetnie się czuje i każdemu poleca swoją kurację.

Czy ten poradnik przekonał mnie do picia octu? Cóż, próbowałam wypić wodę z łyżeczką octu jabłkowego i łyżeczką miodu, wg podanej receptury. Próbowałam, bo po połowie szklanki musiałam się poddać. Albo moje uprzedzenie jest tak silne, albo faktycznie, po prostu to nie jest mój smak i nawet cudowne właściwości w niczym mi nie pomogą. Pozostaje mi dodawać ocet do różnych potraw, co już będzie małym kroczkiem naprzód. No i może zaopatrzę się również w jakiś ocet owocowy, którego smak będzie dla mnie do przyjęcia.

Co do samej książki, jest bardzo dobrze napisana, zawiera sporo ciekawostek, wypowiedzi osób, na które ocet działa, bądź lekarzy zajmujących się jego badaniem - rzetelne fakty, w które można uwierzyć. Pod koniec każdego rozdziału znajdziemy krótkie podsumowanie najważniejszych rzeczy w nim zawartych, co jest dobrym ułatwieniem, gdy chcemy o czymś sobie przypomnieć, a nie wertować całej książki. 

"Uzdrawiająca moc octu" to lektura, która nie jednej osobie otworzy oczy, nie jednej również w jakimś stopniu pomoże. Warto się z nią zapoznać, chociażby dla poszerzenia własnej wiedzy.


Za książkę dziękuję Studio Astropsychologii :)

poniedziałek, 10 lutego 2014

KATARZYNA MICHALAK "Sekretnik"

"Sekretnik" od dawien dawna figurował na mojej czytelniczej liście. W końcu wpadł mi w ręce, więc ochoczo zabrałam się za lekturę. Czytam, a w mojej głowie pojawia się opatrzone masą wykrzykników zdanie "Serio poradnik?! Serio miałam na liście poradnik?!". Czemu taka reakcja? Otóż, z reguły omijam tego typu książki, biorąc je za nic nie wnoszące do mojego życia. Przysłowiowa strata czasu. Jakież było moje zdziwienie...

Drogie czytelniczki, "Sekretnik" w dłoń i spełniamy swoje najskrytsze marzenia! Książka Katarzyny Michalak składa się z dwóch części. Pierwsza z nich, to poradnik, jak spełniać swoje marzenia. Pewnie czytałyście o tym nie raz, ja też czytałam, ale poza czytaniem, nie chciało mi się nic w tym kierunku robić. A teraz uwierzyłam. I mam zamiar wcielić wszystkie rady autorki w życie (EDIT: wcale nie wcieliłam, trele morele).  Druga część, to pamiętniczek, w którym znajdziemy dużo różnego typu felietonów. Wszystkie z życia wzięte, zabawne, czasem nieco kontrowersyjne. Zaczyna się od "Seks - krótka instrukcja obsługi dla kobiet". Nawet sobie nie wyobrażacie, jak bardzo hihrałam się z tego tekstu. Pyszna zabawa.

Katarzyna Michalak pisze stylem lekkim, zabawnym i bardzo przystępnym. Jej poglądy na życie są śmiałe, ale wykonalne. Jej wiara w Moc Spełniania Marzeń może góry przenosić. Ogólnie myślę, że fajna z niej kobietka i miło z jej strony, że podzieliła się z czytelniczkami swoim Sekretem. Chętnie poznam inne jej książki, ale póki co, spróbuję zacząć realizować własne marzenia. Bo przecież mogę!

czwartek, 6 lutego 2014

LAUREN OLIVER "7 razy dziś"

"7 razy dziś" to debiut powieściowy Lauren Oliver, który przez wiele tygodni utrzymywał się na liście bestsellerów "New York Times'a". Pisarka ukończyła studia z filozofii oraz literatury, co częściowo może tłumaczyć fenomen jej książki.

Sam Kingston i jej trzy przyjaciółki Ally, Lindsay i Elody, są jednymi z najpopularniejszych osób w szkole. Wszystko uchodzi im na sucho, mają szacunek wśród młodszych roczników i są wredne... na prawdę wredne.
Po jednej z imprez nie mają jednak tyle szczęścia ile zwykle. Pijana Lindsay zjeżdża z drogi i wpada na drzewo. Sam umiera w tym wypadku, wie to na pewno. Nic więc dziwnego, że gdy budzi się rano, a data w komórce wskazuje dzień, w którym umarła, jest przerażona. Sytuacja powtarza się kolejny raz i kolejny, i jeszcze jeden. Sam musi w jakiś sposób dowiedzieć się, o co w tym wszystkim chodzi.

Sielankowa, optymistyczna okładka, cztery super popularne i wredne nastolatki, jakich nie brakuje w powieściach młodzieżowych, a jednak jest to bestseller. Spytacie, jak to? Na czym polega jej fenomen? Otóż, Lauren Oliver, bardzo mocno skupiła się na pokazaniu psychologii swojej bohaterki, jej przemiany, dojrzewania. Sam każdego dnia, który wciąż przeżywa od nowa, zauważa, że tak na prawdę nigdy nie żyła swoim życiem tak, jak powinna. Że jest tyle rzeczy, które musi zrobić, a ma na to tylko jeden dzień. 

To nie jest lekka i wesoła młodzieżówka, to powieść z przesłaniem, żeby nie dać się omotać i każdy dzień traktować tak, jakby miał być naszym ostatnim.

wtorek, 4 lutego 2014

JOHN IRVING "W jednej osobie"

Z Johnem Irvingiem poznałam się bliżej przy okazji lektury „Świata według Garpa”. Później przyszła kolej na „Ostatnią noc w Twisted River”, a później okazało się, że całkiem nieźle się ze sobą dogadujemy i chyba zostaniemy przyjaciółmi.

„W jednej osobie” zaczęłam czytać zupełnie nie znając zarysu fabuły (zazwyczaj czytam chociaż notę z okładki). Główny bohater Billy, przedstawia czytelnikowi historię swojego życia biseksualisty. Poznajemy go, jako małego chłopca, który odczuwa pociąg do niewłaściwych osób, a następnie kroczymy z nim przez życie, które bynajmniej nie jest usłane różami. Jeśli chodzi o rys historyczny, akcja rozgrywa się w Ameryce, od lat 50. aż do czasów współczesnych. Autor pokazuje homofobię, plagę AIDS – jak dla mnie był to jeden z najtrudniejszych, ale i najciekawszych wątków.

Mogłoby się wydawać, że ta powieść jest zwyczajna. Nic bardziej mylnego! Jest przezabawna, ironiczna, pełna dystansu do orientacji seksualnych, po prostu niezwykła. Irving ma to do siebie, że nawet tematy tabu potrafi pokazać w taki sposób, że nikogo nie dziwią, nie gorszą, co więcej, podobają się.

Bohaterowie książki są jedyni w swoim rodzaju, nie sposób nie polubić dziadka Harry’ego, czy nie zakochać się w pannie Frost (choć jak się okazuje, nie do końca jest panną…).


Cóż mogę dodać? John Irving po raz kolejny pokazał klasę, myślę, że każdy, kto przeczyta tę książkę, będzie musiał się ze mną zgodzić w tej kwestii. Zachwalam do kwadratu, ale inaczej nie umiem.