"Dziesiąty krąg" to trzynasta powieść Jodi Picoult i dopiero piąta, którą miałam okazję przeczytać. Jej książki trzeba sobie odpowiednio dawkować, bo choć są świetne, zbyt częste z nimi zetknięcie może wywoływać przesyt.
Główna bohaterka, to 14-letnia Trixie, która powoli staje się kobietą, czego nie może przeboleć jej ojciec - rysownik komiksów - Daniel. Pewnego dnia, Trixie wraca do domu imprezy i zalana łzami wyznaje ojcu, że została zgwałcona przez swojego byłego chłopaka Jasona. Zaczynają się przesłuchania i cała sprawa z dnia na dzień się komplikuje. Problemy Trixie zazębiają się ze złą sytuacją rodzinną dziewczyny, co w rezultacie prowadzi do mieszanki wybuchowej.
Wiele się mówi o schematyzmie powieści Jodi Picoult, ja sama często o tym piszę. Tym razem, byłam mile zaskoczona czytając coś zupełnie innego. Nie ma podziału na dni przed i w trakcie rozprawy. Dodatkiem są komiksy Daniela, które ładnie współgrają z fabułą, są odzwierciedleniem jego uczuć. Cała rodzina Stone'ów jest poddana analizie - nie tylko główna bohaterka, ale również życie jej ojca, który dzieciństwo spędził na Alasce oraz matki, Laury, która wplątała się w romans.
Czytało się bardzo płynnie i aż żal było się odrywać od tej lektury. Choć powieść jest naznaczona specyficznym stylem autorki, to nie jest taka sama, jak wszystkie, które już czytałam. Wcześniej wydawało mi się, że to właśnie schematyzm jest magnesem, który przyciąga czytelnika. Cieszę się, że to nie tylko to, że autorka umie też wprowadzić do swoich powieści coś innowacyjnego, ale jednocześnie dalej porywać fabułą i jej rozwiązaniem.
Wczoraj miałam po nią sięgnąć w bibliotece, nic straconego zrobię to za miesiąc
OdpowiedzUsuńCzytałam dwie książki tej autorki i mi się podobały;) po tą też zapewne sięgnę;)
OdpowiedzUsuń