poniedziałek, 6 lipca 2015

EWA LENARCZYK "Nasza klasa i co dalej"





"Nasza klasa i co dalej" już dość dawno temu była powieścią bardzo popularną w blogosferze. U mnie przeleżała swoje na półce i w końcu postanowiłam się za nią wziąć.

Kilka kobiet, kilka bardzo różnych, ale w gruncie rzeczy podobnych do siebie historii i jeden portal społecznościowy, który namieszał im w życiu: Nasza Klasa. 
Każda z bohaterek przedstawionych w powieści znajduje się na życiowym zakręcie, bardzo często ich małżeństwa powoli dogorywają, brakuje szczęścia, ale też podstawy do budowania związku - miłości. Nasza Klasa przywołuje wspomnienia z młodości, odnajduje miłości sprzed lat, pozwala zacieśnić więzy. Portal, który łączy, ale też dzieli, odsuwa bohaterki od codziennych rozterek i daje nadzieję na nowe, lepsze życie.

Kto jeszcze pamięta tę stronę? Portal był modny ładne parę lat temu. Nie wiem jak ówczesnym dorosłym, ale mi służył do pogaduszek ze znajomymi, czy grania w gierki.
W powieści Ewy Lenarczyk, Nasza Klasa odgrywa niemal pierwsze skrzypce. To dzięki niej bohaterowie odnajdują znajomych sprzed lat, zaczynają zmieniać swoje życie, niemal wywracać je do góry nogami. 
Niby wszystko brzmi jak w bajce, nie podoba mi się tylko jedno i jedno mnie razi. Żadna z tych kobiet nie jest szczęśliwą mężatką, czy w ogóle zadowoloną z życia osobą. Jedna jest zdradzana przez męża, drugą mąż bije, trzecia jest samotną matką i haruje jak wół. Rozumiem sam pomysł na książkę, bo przyznam rację, że Portal NK nie jedną parę połączył po latach nie utrzymywania kontaktu. Drażni mnie jednak ujęcie kobiety, która po wielu latach małżeństwa przestaje kochać i być kochana, zaniedbuje się, a uratować ją może tylko nowa miłość i wywrócenie życia do góry nogami.

Co do tego, jak napisana jest powieść, mam wrażenie, że to nie dla mojego pokolenia. Nikt w ten sposób się do siebie nie zwraca, nie słodzi sobie na każdym kroku, nie wyzywa się tak... Jakby dialogi były wymuszone, podyktowane i odegrane przez drugorzędnego aktora. Nie czułam w nich lekkości, a właściwie robienie czegoś na siłę.

Na półce mam jeszcze drugi tom powieści, bo pierwszy skończył się w mało atrakcyjny sposób i gdyby nie to, że wiem o kontynuacji, to chyba byłabym mocno rozczarowana. Nie chciałam żeby moja recenzja wybrzmiała w sposób jednoznacznie negatywny - książka sama w sobie jest do poczytania i podejrzewam, że nie jednej osobie może przypaść do gustu. Sama mam zamiar sięgnąć po kontynuację, bo jestem bardzo ciekawa w jaki sposób autorka rozegra losy swoich bohaterów. Mam nadzieję, że drugi tom książki wywrze na mnie bardziej pozytywne wrażenie.



1 komentarz: