środa, 14 grudnia 2011

ANDREW NICOLL "Dobry człowiek"

„Dobry człowiek”, to debiut powieściowy Andrew Nicolla, który pisząc go, spisał się na medal. Czasem mam ochotę przeczytać coś, co polubię z niewiadomych dla siebie przyczyn, coś, co mnie troszkę zaczaruje i oczaruje jednocześnie. Nicollowi udało się stworzyć właśnie taką książkę.


Tibo Krovic, jest burmistrzem miasta Kropka. Mężczyzna zakochany jest w swojej sekretarce Aghate Stopak, która pachnie Tahiti, parzy mu codziennie kawę i niestety ma męża (z którym prawdę mówiąc nie jest szczęśliwa). Dobry burmistrz wie, iż szaleństwem jest kochać tą kobietę, wie, że mieszkańcy Kropki nie przyjęli by tego dobrze, więc cierpi w milczeniu, czekając na cud. I cud się zdarza, gdy pewnego dnia pudełko ze śniadaniem Pani Stopak, wpada do fontanny. Tibo, wiele się nie zastanawiając zaprasza ją na lunch i jego życie znów nabiera barw.

Bardzo ciekawym posunięciem jest niekonwencjonalna postać narratora, jaką jest Święta Walpurgia, kobieta z brodą i mnóstwem okropnych brodawek na ciele, której obraz wisi w każdym domu, którą czci się na ulicach miasta, gdyż uratowała je niegdyś przed Hunami. Czytając czasem nam to umyka, jednak Walpurgia wie, kiedy o sobie przypomnieć, co skwapliwie wykorzystuje i co jest ciekawym zabiegiem, gdyż nie pozwala nam całkowicie zapomnieć się w lekturze (wskazane, gdy czyta się w autobusie).

Książka jest magiczna. Pokazuje nam miłość w czystej postaci, nie żadne love story, jakich pełno na rynku. Miłość, przez którą jest się szczęśliwym, przez którą się cierpi, dla której się cierpi, z której czerpie się siły do dalszej egzystencji.
Czytamy nie tylko o miłości, ale też o przyjaźni, o nutce magii zaklętej w codziennym życiu, o pysznej kawie parzonej przez Mammę Cesare i o domu w Dalmacji, o którym marzy nasza Aghate.

Jak już wspomniałam, do końca nie wiem, co mi się w niej spodobało. Może właśnie ta miłość i swojskość emanująca z kartek. Czyta się szybko i lekko, historia jest świeża i uniwersalna dla każdego. Bawi, zaskakuje i daje niewiarygodną lekcję przyjaźni i życia. Polecam.


Książkę otrzymałam od Wydawnictwa Nasza Księgarnia. Dziękuję!
www.nk.com.pl


13 komentarzy:

  1. Tez uwielbiam ten moment, gdy niespodziewanie pisarz mnie zaczaruje czyms, co w sumie nie powinno mi sie podobac, ciekawa ta powiesc sie zapowiada, zapamietam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Thank you for your kind comments. I am glad you enjoyed it.

    Best wishes

    Andrew
    asnicoll@yahoo.co.uk

    OdpowiedzUsuń
  3. Słyszałam o tej książce, ale jakoś do tej pory nie ciągnęło mnie do jej przeczytania. Teraz chyba zmienię zdanie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Słyszałam o tej książce i muszę przyznać, że jestem jej ciekawa :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja również bardzo miło wspominam tę książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Z przyjemnością przeczytam, jeżeli tylko trafi w biblioteczne ręce ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. O miłości zawsze się dobrze czyta :) O zawsze nie sposób sobie odmówić kolejnej historii :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Koleżanka mi ją pożyczy, już nie mogę się tego doczekać.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie słyszałam o niej nigdy, a szkoda...

    OdpowiedzUsuń
  10. Brzmi ciekawie.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  11. Myślę, że gdy tylko nadarzy się okazja - przeczytam. Historii o miłości nigdy nie za wiele tym bardziej dla romantyczki i marzycielki ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Hmm... skoro nie tandetne love story to można czytac ;D

    OdpowiedzUsuń