„Ślepa wierzba i śpiąca kobieta”, to zbiór opowiadań. Jak
powszechnie wiadomo, bo nie omieszkałam się nie pochwalić, nie lubię opowiadań.
W tym przypadku byłam mocno niedoinformowana, wyobraźcie więc sobie moje
zdziwienie. Niezrażona początkowym szokiem, postanowiłam kontynuować lekturę i
nie żałuję swojej decyzji.
Jak już zaznaczyłam, autora można lubić, lub nie i ja należę
do tej pierwszej grupy. Czytało mi się dobrze, chyba pierwszy raz odniosłam
wrażenie, że opowieść ma odpowiednią długość, w większości przypadków nie
odczuwałam również niedosytu (!).
W każdym z utworów jest coś nieuchwytnego, jakaś cicha nutka
melancholii, której na pierwszy rzut oka się nie dostrzega. Opowiadania
zazwyczaj nie kończą się happy end’em, powiedziałabym raczej, że dogasają, jak
świeca. Choć nie są wesołe, czyta się je przyjemnie, każde troszeczkę inaczej.
Dostrzegalne są jednak nikłe podobieństwa, np. poszczególni bohaterowie, zawsze
zadziwiająco dobrze rozumieją się ze swoimi partnerami. Powiedziałabym jednak,
że to błahostki, które znacznie nie rzutują na całość. Najbardziej spodobało mi
się chyba opowiadanie pt. „Perkozek”, które jako jedno z nielicznych, było w
pewien sposób zabawne, a i jego tematyka dosyć niecodzienna i ciekawa.
Cóż więcej mówić, polecam fanom Murakamiego, którzy na pewno
się na niej nie zawiodą. Dla „początkujących” nada się równie dobrze, jako
ciekawe wprowadzenie w twórczość pisarza.
Może zajrzę
OdpowiedzUsuńOwszem, o autorze sporo słyszałam to tu, to tam, ale jego książek do tej pory nie czytałam
OdpowiedzUsuńI mam awersję do opowiadań... ale skoro mówisz, że tutaj warto... to może i się kiedyś dam namówić :)
no no, Twoja recenzja powala na kolana ;) bardzo chętnie zapoznam się z książką.
OdpowiedzUsuńMoże przeczytam jako pierwszą książkę tego autora
OdpowiedzUsuńNie potrafię... Murakamiego czytałam tylko "Norwegian Wood" i choć lubię depresyjne książki, ta przygnębiła mnie bezgranicznie. Nie mam odwagi na jego prozę, mimo tak zachęcającej recenzji:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Nie czytałam, aczkolwiek chętnie przeczytam. Przy okazji infromuję o zmianie bloga [choco-book] więcej informacji na blogu :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam "Po zmierzchu" tego autora i jakoś szczególnie zachwycona nie byłam. Niestety.
OdpowiedzUsuńUwielbiam Murakamiego :) I nie ważne jaką jego powieść bym czytała, zawsze pozostanie dla mnie mistrzem japońskiej książki :D A tą, recenzowaną przez Ciebie mam w planach już od dłuższego czasu :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, miłej niedzieli! ^^
Mnie Murakami nie zachwyca. Czytałam akurat tę książkę i jeszcze jedną. Obie wspominam bez większych fajerwerków.
OdpowiedzUsuń