poniedziałek, 11 czerwca 2012

HARUKI MURAKAMI "Ślepa wierzba i śpiąca kobieta"

Są tacy pisarze, o których się słyszy, choćby się nie czytało ich książek. Do tego grona niewątpliwie należy właśnie Murakami, którego dorobek literacki jest pokaźnych rozmiarów. Murakamiego, albo się lubi, albo nie. Ma specyficzny, niepowtarzalny i łatwy do rozpoznania styl, do którego właściwie trzeba się przyzwyczaić.


„Ślepa wierzba i śpiąca kobieta”, to zbiór opowiadań. Jak powszechnie wiadomo, bo nie omieszkałam się nie pochwalić, nie lubię opowiadań. W tym przypadku byłam mocno niedoinformowana, wyobraźcie więc sobie moje zdziwienie. Niezrażona początkowym szokiem, postanowiłam kontynuować lekturę i nie żałuję swojej decyzji.

Jak już zaznaczyłam, autora można lubić, lub nie i ja należę do tej pierwszej grupy. Czytało mi się dobrze, chyba pierwszy raz odniosłam wrażenie, że opowieść ma odpowiednią długość, w większości przypadków nie odczuwałam również niedosytu (!).
W każdym z utworów jest coś nieuchwytnego, jakaś cicha nutka melancholii, której na pierwszy rzut oka się nie dostrzega. Opowiadania zazwyczaj nie kończą się happy end’em, powiedziałabym raczej, że dogasają, jak świeca. Choć nie są wesołe, czyta się je przyjemnie, każde troszeczkę inaczej. Dostrzegalne są jednak nikłe podobieństwa, np. poszczególni bohaterowie, zawsze zadziwiająco dobrze rozumieją się ze swoimi partnerami. Powiedziałabym jednak, że to błahostki, które znacznie nie rzutują na całość. Najbardziej spodobało mi się chyba opowiadanie pt. „Perkozek”, które jako jedno z nielicznych, było w pewien sposób zabawne, a i jego tematyka dosyć niecodzienna i ciekawa.

Cóż więcej mówić, polecam fanom Murakamiego, którzy na pewno się na niej nie zawiodą. Dla „początkujących” nada się równie dobrze, jako ciekawe wprowadzenie w twórczość pisarza.

9 komentarzy:

  1. Owszem, o autorze sporo słyszałam to tu, to tam, ale jego książek do tej pory nie czytałam
    I mam awersję do opowiadań... ale skoro mówisz, że tutaj warto... to może i się kiedyś dam namówić :)

    OdpowiedzUsuń
  2. no no, Twoja recenzja powala na kolana ;) bardzo chętnie zapoznam się z książką.

    OdpowiedzUsuń
  3. Może przeczytam jako pierwszą książkę tego autora

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie potrafię... Murakamiego czytałam tylko "Norwegian Wood" i choć lubię depresyjne książki, ta przygnębiła mnie bezgranicznie. Nie mam odwagi na jego prozę, mimo tak zachęcającej recenzji:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie czytałam, aczkolwiek chętnie przeczytam. Przy okazji infromuję o zmianie bloga [choco-book] więcej informacji na blogu :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Przeczytałam "Po zmierzchu" tego autora i jakoś szczególnie zachwycona nie byłam. Niestety.

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam Murakamiego :) I nie ważne jaką jego powieść bym czytała, zawsze pozostanie dla mnie mistrzem japońskiej książki :D A tą, recenzowaną przez Ciebie mam w planach już od dłuższego czasu :D


    Pozdrawiam serdecznie, miłej niedzieli! ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Mnie Murakami nie zachwyca. Czytałam akurat tę książkę i jeszcze jedną. Obie wspominam bez większych fajerwerków.

    OdpowiedzUsuń