UWAGA, UWAGA! Świeżutki kryminał - premiera już jutro - 27.06.2012
Autorzy „Krzyku pod wodą”, to małżeństwo posiadające trójkę
dzieci. Jest to ich pierwsza wspólna książka, kryminał, który zdobył pierwszą
nagrodę w prestiżowym konkursie duńskiego wydawnictwa Politiken.
Katrine Wraa, bardzo dobra psycholog i zarazem specjalistka
od profilowania ofiary i zabójcy, przyjmuje propozycję pracy w wydziale
zabójstw kopenhaskiej policji. Już pierwszego dnia zostaje rzucona na głęboką
wodę. Okazuje się, że zamordowany został Mads Winther, ceniony lekarz położnik.
Rozwiązanie sprawy wydaje się oczywiste – ofiarę od jakiegoś czasu nachodził emigrant
z Czeczenii, którego żona zmarła krótko po porodzie, który z kolei odbierał
Mads. Podczas śledztwa, wychodzą jednak na światło dzienne poszlaki, które
znacznie komplikują sprawę. Czy intuicja Katerine, zawiedzie ją do zabójcy
mężczyzny? A może zwyczajnie, najciemniej pod latarnią?
Dobrze zdaję sobie sprawę z tego, jak cenione są duńskie
kryminały. Z jednej strony, wiele osób bardzo je lubi i wręcz się w nich
zaczytuje, z drugiej, są również sceptycy. Sama jestem w tej kwestii niemal
laikiem, owszem, czytam, ale niezbyt często. Jestem jednak skłonna to zmienić,
o ile wszystkie książki duńskich autorów są tak dobre jak ta.
„Krzyk pod wodą” niemal się chłonie. Ja połknęłam na raz
ponad 100 stron, co nie zdarza mi się często. Całkiem zwyczajna sprawa, może
nie być tym, czym się wydaje. Może być skomplikowana, może dawać nam wskazówki,
ale wbrew pozorom wcale nie potrafimy ich połączyć praktycznie do samego końca.
Podobało mi się zróżnicowanie bohaterów, szczególnie to, że
znalazły się w zespole policjantów tacy, którym wcale nie uśmiechała się praca
z panią psycholog i postanowili dobitnie to pokazać. Czarny charakter po
stronie białych, to coś, co zawsze działa i podkręca atmosferę.
Myślę, że bardziej można było popracować nad zakończeniem,
rozbudować je w jakiś sposób. Nie mówię, że jest złe, ale wydaje mi się
nieproporcjonalnie krótkie. O, trach i po zabawie. Z drugiej strony, mam też
nadzieję, że to nie pierwsza i nie ostatnia książka duńskiego małżeństwa, jaką
miałam okazję czytać. Czuję, że wyszłaby z tego świetna seria. I tej właśnie
serii, serdecznie autorom życzę, a wam polecam zapoznanie się z ich pierwszym
wspólnym dziełem.
Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Insignis!
Kolejny dobry skandynawski kryminał! Mówię Ci, życia mi braknie, żeby opanować je wszystkie:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Kryminałów skandynawskich jeszcze nie miałam okazji czytać, ale raczej zacznę od trylogii Millenium. Choć książka którą zrecenzowałaś także zapowiada się ciekawie :)
OdpowiedzUsuńjestem zainteresowana tym tytułem, odkąd zobaczyłam go w zapowiedziach przy okazji jednej z notek na innym blogu
OdpowiedzUsuńzatem przeczytam :)
Ciekawe... Wypożyczę jak pojawi się w bibliotece
OdpowiedzUsuńKolejna pozytywna recenzja skandynawskiego kryminału. Muszę w końcu po coś sięgnąć.
OdpowiedzUsuńW sumie to wypadałoby po coś takiego sięgnąć. Zapraszam na nn
OdpowiedzUsuń