środa, 22 sierpnia 2012

CARLOS RUIZ ZAFÓN "Pałac Północy"


„Zabijamy to, co najbardziej kochamy”

Zafón, to jeden z moich ulubionych pisarzy. Czytam jego książki dosyć regularnie i nieodmiennie miło spędzam przy nich czas. „Pałac Północy”, to jego druga książka, która rozgłos zyskała dopiero niedawno. Widocznie musiała do tego „dojrzeć”.

Pewnej nocy porucznik Peake musi zmierzyć się ze śmiercią. Wie, że oprawcy już na niego czyhają, ale ma do wykonania ostatnie zadanie. Puka do drzwi Aryami Bose, oddaje jej dwoje niemowląt, które uratował i wychodzi w noc, wiedząc, że nie doczeka świtu. Aryami, chcąc zapewnić bliźniętom bezpieczeństwo rozdziela je, chłopca oddając do przytułku. Szesnaście lat później ma odbyć się ostatnie zebranie członków Chowbar Society, nim jego członkowie wkroczą w dorosłe życie. Traf chce, że Ben na swojej drodze spotyka Sheere i na owo spotkanie ją ze sobą zabiera. Historia opowiedziana przez dziewczynę zamieni ostatnie dni Chowbar Society w prawdziwe zmagania ze strachem i śmiercią.

Kolejna książka Zafóna, którą czyta się na jednym wdechu. Akcja prze do przodu, historia co rusz zmienia bieg, nie dając nam szansy na znudzenie się nią. Autor ma to do siebie, że potrafi czytelnika wciągnąć w swój świat już od pierwszych stron. Mało tu miejsca na wnikliwe opisy wnętrz, jest tylko tyle, by rozbudzić wyobraźnię mola książkowego. To podoba mi się w jego powieściach najbardziej, nie lubię ciągnących się jak flaki z olejem wynurzeń, przeciwnie, cieszę się, gdy sama mogę wykreować sobie dane pomieszczenie, czy przestrzeń. Ciekawe jest również miejsce akcji – Kalkuta spowita mgłą, oparami biedy, dzielnica pałaców, które czasy świetności już dawno mają za sobą. 

No i jak zwykle barwni bohaterowie: Ben, utalentowana aktorka Isobel, malarz Michael, małomówny Seth, Siraj i jego męczące ataki astmy, szybkonogi Roshan, doktor Ian i delikatna Sheere. Wszyscy o różnych charakterach i temperamentach, co daje duży efekt, gdy ze sobą współpracują. Czego chcieć więcej?

6 komentarzy:

  1. Plusem tych "młodzieżowych" książek Zafona jest to, że czyta się je dosłownie w minutę. I choć niczym nie zaskakują, są niezwykle proste, to w tej prostocie chwytają za serce :)

    OdpowiedzUsuń
  2. uwielbiam Zafona, darzę jego książki wielką miłością, a wszystko zaczęło się od "Cienia wiatru" czytanego lata temu
    "Pałac północy" również miałam okazję czytać i historia opisana w książce nie zawiodła mnie, ponownie autor zdołał mnie zainteresować :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam, bardzo mi się podobała ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam Zafona, a pierwszą część tej serii mam na swojej półce i liczę na to, że w końcu znajdę trochę czasu, by ją przeczytać ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zafona nic nie czytałam chociaż mam na półce kilka jego książek.
    A to jest jedna z nich:D

    OdpowiedzUsuń
  6. O, ja właśnie przeskoczyłam w chronologii wg wydania "Pałac północy" i zaczęłam czytać "Światła września". Podobają mi się :) "Pałac" zostawię sobie na deser, ale dobrze wiedzieć, że nie zawodzi :)

    OdpowiedzUsuń