Jak głosi opis z okładki: „Szczęściary”, to książka dla
osób, które przeżywają trudne chwile i poszukują sensownego rozwiązania, czyli…
dla każdego z nas. Czy ów opis zgadza się z tym, co dane mi było przeczytać? W
pewnym sensie na pewno tak, ostatnia jednak jego część wydaje mi się troszeczkę…
na wyrost.
Basia nie potrafi pogodzić się z faktem, że jej dzieci są
już dorosłe i opuszczają rodzinne gniazdo, Edyta czuje się tłamszona i poniżana
przez męża, Weronika jest zagubioną w świecie kobietką, która świata nie widzi
poza swoim siostrzeńcem, Patrycja nie radzi sobie ze swoimi dziećmi, które
ciągle się ze sobą kłócą, Marta dowiaduje się po latach małżeństwa, że jej
druga połowa jest homoseksualna, związek Ani nieuchronnie się wypala, a Alicja…
o Alicji można by napisać osobną książkę, tak ciekawą ma osobowość.
Oto i nasze tytułowe Szczęściary, które poznają się na
grupie wsparcia dla rodziców, którzy nie do końca radzą sobie ze swoimi pociechami.
Ale, czy na pewno problem tkwi w dzieciach? Może przyczyny kłopotów należy
szukać znacznie bliżej, w nich samych?
Kobiety przedstawione w powieści są od siebie niemal
skrajnie różne, więc każdy z czytelników, znajdzie w którejś z nich namiastkę
siebie. W miarę zagłębiania się w lekturę obserwujemy ich przemianę, widzimy
jak dojrzewają do pewnych decyzji, jak godzą się z przeszłością i śmielej
patrzą w przyszłość.
„Szczęściary”, to bardzo życiowa książka, skupiająca się na ukazaniu
czytelnikowi, że co by nie było, nie należy się poddawać, przeciwnie, musimy
stawić czoło problemowi i wyjść z niego z uśmiechem na twarzy.
Osobiście uważam, że w powieści panuje aż przesyt. Siedem
kobiet, każda zmaga się z jakimś swoim problemem, każdy problem należy
rozwiązać, a przynajmniej spróbować. Często miałam ochotę na przerwę od
lektury, tak wiele informacji na raz z niej wyczytywałam.
Całokształt, mimo wszystko oceniam na plus. Nie jest to może
łatwa i przyjemna opowiastka, jakich teraz na rynku pełno, przeciwnie, trzeba
się na niej skupić, wyciągnąć to, co najważniejsze, czasem się uśmiechnąć,
innym razem zasmucić. Ostateczny wydźwięk powieści jest pozytywny, najpierw
jednak czeka nas dosyć długa do niego droga.
Książkę otrzymałam od Wydawnictwa Novae Res. Dziękuję!
Faktycznie, od nadmiaru damskich postaci można dostać mózgopląsu ;) być może kiedyś się skuszę, jak na razie jestem skupiona na thrillerach etc.
OdpowiedzUsuńAj, chyba jednak sobie podaruję. Bardzo trudno mi się przekonać do polskich obyczajówek, a tej książce chyba to się nie uda:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Ja tam z chęcią po nią sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńZapowiada sie ciekawie :)
OdpowiedzUsuń