Jakub Małecki jest autorem dwóch powieści i zbioru
opowiadań. Był nominowany do Nagrody im. Janusza A. Zajdla za rok 2009.
„Dżozef” od dłuższego już czasu widniał na mojej liście książek
do przeczytania. Oczywiście nie pamiętałam dlaczego (też tak macie?), na
szczęście po zagłębieniu się w fabułę, szybko doznałam olśnienia.
Główny bohater, Grzegorz, trafia do szpitala na operację
złamanego nosa. Na sali poznaje Kurza, Marudę i Czwartego, jak nazywa ich w
myślach. Powoli poznaje swoich współlokatorów, Maruda, ku uldze wszystkich
pacjentów, szybko zostaje wypisany, natomiast Czwarty… Czwartemu się pogarsza i
w gorączce opowiada mężczyznom historię swojego życia. W trakcie opowieści, w
szpitalu zaczynają dziać się dziwne rzeczy, znikają sale i drzwi. Czyżby za
wszystkim stał nękający Pana Staszka (Czwartego), Kozioł Drewniak?
A co z tym wszystkim wspólnego ma tytułowy Dżozef? Dżozefem
okazuje się być Joseph Conrad, autor m. in. „Lorda Jima”. Czwarty, jest bardzo
zżyty z tym pisarzem, zna na pamięć długie fragmenty jego powieści, co więcej,
czasem utożsamia się z tym człowiekiem. Dżozef pozwala mu uwolnić się od Kozła
Drewniaka, przenieść w inny świat, do którego to straszne zwierzę nie ma
dostępu.
Powieść z kartki na kartkę wciąga czytelnika bardziej.
Historia Staszka nabiera rozpędu, napięcie rośnie i nic nie zwiastuje
pozytywnego zakończenia. To jakby dwie powieści, które wzajemnie się
uzupełniają, dopowiadają. Do końca nie wiem jak opisać emocje, które towarzyszyły
mi przy lekturze tej książki. Na pewno największy strach wzbudzał Kozioł
Drewniak, którego kolejnych ruchów nie można było przewidzieć, przygotować się
na nie.
Głównym bohaterem „Dżozefa” jest Grześ, aczkolwiek to nie on
gra tutaj pierwsze skrzypce. Dyrygentem jest Pan Staszek i smutna historia jego
życia pozbawionego szczęścia. Powieść niesie ze sobą przesłanie, by korzystać z
każdej dobrej chwili, jaka jest nam dana, bo są ludzie, którzy w ogóle nie mają
szansy na spędzanie cudownych chwil w gronie najbliższych. Bardzo dobra,
zapadająca w pamięć historia.
Poszukam tej książki, o widzę, że warto się z nią zapoznać :)
OdpowiedzUsuńNie ma co - okładka działa na wyobraźnię:D
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam :)
Pozdrawiam i zapraszam do mnie :)