wtorek, 26 listopada 2013

JOHN MARSDEN "Jutro 5"


Gdy zaczynałam czytać serię „Jutro”, starałam się dozować ją sobie w odpowiednich odstępach czasu, żeby zbyt szybko nie pozbawić się przyjemności z lektury. Początkowo mi się udawało, ale coś w moim systemie musiało zawieść, bo bardzo szybko zbliżam się ku końcowi.

Pięcioro nastolatków – Ellie, Fi, Homer, Lee i Kevin, na dobre zadomawiają się w Piekle i Wirawee po odrzuceniu przez Kanadyjczyków. Tym razem nie przyświeca im destrukcyjny cel, chcą jedynie znaleźć swoje rodziny i choć przez chwilkę z nimi porozmawiać. Ludzkie losy biegną jednak różnym torem i ostatecznie bohaterowie lądują w miejscu, w którym bardzo chcieli być, ale które oznacza dla nich kłopoty, jakich do tej pory jeszcze nie mieli.

Zaciekawieni? Mam nadzieję, że tak, bo kto jeszcze nie poznał tych nastolatków, powinien żałować i czym prędzej nadrabiać straty. O ile część czwarta wydawała mi się nieco spokojniejsza od poprzednich, tak piąta, w świetnym stylu nadrobiła straty.

Nie mogę doczekać się kolejnej części, choć wielkimi krokami zbliżam się do końca i myślę, że jak już dobrnę do ostatniej strony, ostatniej części, będzie mi smutno, że zabawa skończona. John Marsden niewątpliwie stworzył serię odpowiednią dla każdego czytelnika, nie ważne czy młodego, czy starszego. Czyta się to w ekspresowym tempie, idealna rozrywka pomiędzy cięższymi lekturami. Na pewno spodoba się fanom szybkiej i dynamicznej akcji. Po raz kolejny nie pozostaje mi nic innego, jak tylko polecić.

PS. Chyba macie już dość "Jutra" ;)

1 komentarz:

  1. Kusisz, widziałam, że w bibliotece pojawiły się pierwsze tomy, więc będzie trzeba sięgnąć

    OdpowiedzUsuń