wtorek, 21 lipca 2015

DARIA DUŻYŃSKA "Go-Go Club"



Stereotypowe myślenie o klubie go-go? Kilka dziewczyn, czarne, albo tlenione blondynki. W skąpych strojach tańczą na rurze, a jacyś, zazwyczaj obleśni, faceci ślinią się na ich widok i wkładają im banknoty za gumkę majtek. Może naoglądałam się za dużo filmów, a może część z tego, co napisałam to prawda? Postanowiłam się przekonać.

"Go-Go Club", to książka o dziewczynach pracujących w tego typu lokalu, jako tancerki. W powieści przeplata się ich życie zawodowe z życiem prywatnym. Zostaje pokazane, w jaki sposób działają takie kluby i jak duże pieniądze są w stanie zarobić, na niczego nieświadomym kliencie. To również ujawnienie relacji łączących dziewczyny, często ich przyjaźnie, ale i walka o kolejnego mężczyznę z zasobnym portfelem.

"Go-Go Club", to nie jest książka jednorodna, bo znajduje się w niej duży miszmasz. Pomimo tego, sporo można z niej wyczytać o tancerkach, o tym, co inni o nich myślą, ale również co one same myślą o sobie. Niektóre są głupiutkie, inne tylko udają, bo tak łatwiej jest usidlić klienta. Jedne mają wszystko, studia. bogatych rodziców. inne tańczą, bo nie mają co jeść. Lachonki, które swoje najlepsze lata spędzają na chodzeniu wokół rury i namawianiu facetów na drinki i tańce prywatne. Laseczki Dupeczki śpiące z pluszowym misiem zamiast mężczyzny, który by je pokochał. Bo kto chciałby kochać striptizerkę?

Książka Darii Dużyńskiej nie jest książką idealną. Denerwowały mnie w niej przede wszystkim emotikony wplecione w tekst, czy np. samo zakończenie powieści, które pasuje mniej więcej jak dowcipy o blondynkach do książki naukowej. Jedyne do czego mogłam się przyzwyczaić to pisane fonetycznie zdania po angielsku, gdyż wiedziałam, że to celowy zabieg.
Mam wrażenie, że poprzez rozważania egzystencjalne, autorka chciała przekazać czytelnikom coś ważnego. Szkoda tylko, że nijak się to ma do tematyki jej książki. To po prostu ze sobą nie współgra.

"Go-Go Club" to książka, z której trzeba czytać między wierszami i na dużo rzeczy przymykać oko, żeby odkryć jej przekaz, który wcale nie został ukryty bardzo głęboko. Ta powieść nie jest tak do końca głupia i bez sensu, jak mogłoby się wydawać. Trzeba odkryć jej drugie dno i wczytać się w to, co autorka chce nam przekazać: że praca tancerki w klubie go-go nie jest usłana różami.


3 komentarze:

  1. Sama nie wiem. Tym razem chyba nie przeczytam, nie ciągnie mnie do niej :)
    Moje-ukochane-czytadelka

    OdpowiedzUsuń
  2. jakoś przekonana nie jestem, chociaż tematyka o funkcjonowaniu klubu GoGo i pracujących tam dziewczyn jest dość ciekawe.

    OdpowiedzUsuń
  3. KLuby gogo mają rózne opinie. Ale są perełki z podejściem do klienta jak ten https://neworleans.pl/klub-gogo-w-warszawie/ Warto tam iść i sprawdzić. zabawa udana

    OdpowiedzUsuń