sobota, 27 sierpnia 2011

JOHN IRVING "Ostatnia noc w Twisted River"


John’a Irving’a poznałam już dawno temu przy okazji czytania „Świata według Garpa”. Uznałam, że już najwyższy czas zabrać się za kolejną pozycję z jego dorobku, a ta, jakiś czas temu była bardzo chwalona i rozchwytywana.

Opowieść rozpoczyna się dosyć niefortunnie, bo od śmierci. Podczas spływu kłód na rzece Twisted River, ginie 15-letni Angel. Nie on jednak gra w tej historii pierwsze skrzypce, choć jakąś tam rolę odegra na pewno. Głównymi bohaterami są kucharz Dominic Baciagalupo i jego 12-letni syn Daniel. W wyniku nieszczęśliwej pomyłki, muszą jak najszybciej opuścić Twisted River. Odtąd ich życie, to jedna wielka ucieczka. Z poprzednim życiem łączą ich tylko listy od starego przyjaciela Ketchuma. Ich tułaczka po świecie trwa w sumie ponad 50 lat. Aż trudno uwierzyć, jak zmienia się przez ten czas ich życie. Mamy okazję zobaczyć cały proces dorastania małego Daniela, który pod koniec książki jest już dorosłym mężczyzną z potężnym dorobkiem wspomnień i doświadczeń. Momentami książka przybiera charakter retrospekcji. Co ciekawe, można również zauważyć, że sam Irving identyfikuje się po części z synem Dominica. Świadczy o tym chociażby ostatni rozdział książki.
Jako, iż Dominic jest kucharzem, przez książkę przewija się wiele opisów potraw, które nasz bohater z zamiłowaniem przygotowuje. Aż ślinka cieknie, szkoda, że nie ma na końcu przepisów, bo chętnie bym coś z tego upichciła.
Moim ulubionym bohaterem został bezsprzecznie Ketchum, stary flisak o ostrych poglądach i trzeźwym podejściu do życia. „Tylko Ketchum może zabić Ketchuma” – to zdanie w stu procentach oddaje to, kim był mężczyzna. Jest też zadziwiająco trafne, o czym każdy z was może się przekonać, czytając powieść.
Książka podobała mi się przede wszystkim, dlatego, że była bardzo zaskakująca, ciągle coś się w niej działo. Nie sądziłam, że życie można spędzić w ciągłym ryzyku, okazało się, że to możliwe, że nawet, gdy wydawało mi się, że bohaterowie są całkowicie bezpieczni, to okazywało się, że wcale tak nie jest.
Pozytywnym zaskoczeniem dla mnie był fakt, że można ująć los rodziny na przestrzeni 50 lat i zrobić to tak dobrze, że ani się obejrzałam, a kończyłam czytać. Chyba pierwszy raz czytałam coś w tym rodzaju, więc cieszę się, że się nie zawiodłam.

Kolejny raz nie zawiodłam się również na samym Irvingu, więc nie będzie to ostatnia jego powieść, po jaką sięgnęłam. Was zachęcam, myślę, że wielu osobom spodoba się styl pisarza.

14 komentarzy:

  1. A ja mam problem tego typu, że nazwiska znane są mi dziwnie nie po drodze - tutaj to samo.
    Skoro się nie zawiodłaś, to może zaczną od niej? Bo zacząć chcę na pewno!:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Może przeczytam, aczkolwiek nie ciągnie mnie do niej jakoś szczególnie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Scathach: Mi się też czasem zdarza, że wszyscy naokoło trąbią o kimś, a ja nawet nie wiem, kto to jest :)
    Zacząć możesz, myślę, że będzie dobra na start. Ja zaczynałam od "Świata według Garpa", którego bardzo lubię.

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię książki, których motywem przewodnim jest podróż głównych bohaterów. Nie znam twórczości tego autora, ale mam nadzieję, że będę miała okazję się z nią zapoznać :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. O, a ja o tym panu też nigdy nie słyszałam :) Swoją drogą pośród tylu książek trudno trafią na każdą wartą przeczytania. Brzmi bardzo interesująco. Na pewno ciekawie przedstawiona jest tu zmiana bohaterów, bo to w końcu aż 50 lat tułaczki ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wiem, nie wiem, nie wiem... Jakoś nie czuję sympatii do pana Irvinga, a co do opisów potraw, myślę, że tylko wszystko opóźniają ;) A może nie? Hm, kiedyś spróbuję. Teraz jeszcze nie ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Giffin: Jeśli lubisz, to ta jest dla Ciebie. 50 lat podróży, a leci jak z bicza trzasnął :)

    Tetis: Co rusz nowości wydawnicze, a najczęściej jeszcze się ma zaległości w starszych pozycjach.

    Czarna Owca w Stadzie: Czy ja wiem, czy opóźniają. Tutaj wydaje mi się, że dodają tylko uroku.

    OdpowiedzUsuń
  8. Widziałam ją dzisjaj w bibliotece, miałam nawet w moich łapkach, ale odłożyłam na półkę. Chyba powinnam wypożyczyć, ale może kiedy indziej

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo chcę ją przeczytać, ale nie mogę jej dostać. Na razie na półce mam inną książkę tego autora, więc wkrótce uda mi się zapoznać z jego stylem :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Brzmi ciekawie. Poszukam, może akurat uda mi się gdzieś znaleźć tą książkę ;) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. Ostanie wydarzenia skłoniły mnie do podjęcia w końcu męskiej decyzji. Przeniosłam się na blogspot.com. Mój nowy adres to: skarbnicaksiazek.blogspot.com. Proszę o zmianę w linkach (jeżeli mnie masz zapisaną). Szczegóły w ogłoszeniu na moim starym blogu. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja przyznam, że Irvinga jeszcze nie czytałam w ogóle, ale podoba mi się zarys fabuły, więc może powinnam przygodę z tym pisarzem zacząć właśnie od opisywanej przez Ciebie książki.

    OdpowiedzUsuń
  13. Uwielbiam książki z motywem podróży ;P Moja ciekawość jest zawsze tym większa, kiedy nie zmam autora. A tak jest też w tym przypadku ;P

    OdpowiedzUsuń