sobota, 13 czerwca 2015

JOHN IRVING "Jednoroczna wdowa"



Irvinga uwielbiam za wiele rzeczy. Na samym czele listy plasuje się humor obecny w jego książkach, następnie bohaterowie, zawsze nietuzinkowi, związani w jakiś sposób z pisarstwem, później fabuły... całość. Wiem, że czytając Irvinga będę zadowolona z lektury i nigdy jeszcze nie zdarzyło się, żeby było inaczej.

Zaczyna się od romansu pięknej matki małej Ruth z szesnastoletnim Eddiem, któremu pozostaną piękne oraz nieco zawstydzające wspomnienia oraz fascynacja starszymi kobietami. Kochanka chłopaka ucieka od męża i córki, bo nie potrafi poradzić sobie z traumą po stracie dwóch ukochanych synów i wie, że nie byłaby dla Ruth dobrą matką. Dziewczynka wychowuje się z ojcem kobieciarzem i wyrasta na sławną powieściopisarkę. Wtedy też fabuła nabiera rozpędu, a czytelnik śledzi losy bohaterów na przestrzeni wielu lat. 

Bardzo trudno jest mi opowiedzieć, o czym jest "Jednoroczna wdowa". Irving zwykle porusza bardzo wiele tematów, z których niełatwo wyłuskać ten najważniejszy - wszystkie są równorzędne. Tutaj przewija się miłość, cierpienie, fascynacja, tęsknota. Każdy bohater porusza własny wątek: Marion wciąż myśli o swoich zmarłych synach, Eddie myśli o Marion, Ruth przez pół życia rozważa kwestię małżeństwa i posiadania dzieci, jej przyjaciółka Hannah żyje właściwie samym seksem, a ojciec Ruth, Ted, specjalizuje się w podrywaniu nieszczęśliwych mężatek.

Powieść jest długa, ale krótkie rozdziały sprawiają, że czyta się ją stosunkowo szybko. Co ważne, przy książce nie da się nudzić, autor co rusz wprowadza do fabuły ciekawe sytuacje, często można się przy tej lekturze uśmiechnąć. Irving jest dla mnie mistrzem konstruowania długich fabuł, które z biegiem akcji nie zaczynają dłużyć się jak flaki z olejem. 

"Jednoroczna wdowa" to książka dla osób, które lubią powieści opiewające na prawie całe życie postaci, które w nich występują. Których urzeka nietuzinkowy humor i charakterystyczni bohaterowie. Którzy lubią po prostu dobrą powieść, o której nie zapomina się w minutę po jej przeczytaniu.

3 komentarze: