Ryszard Kapuściński był jednym z autorów piszących reportaże literackie. Jego podróże do Afryki plasowały się na szczycie wypraw z Polski. Kapuścińskiemu zależało na tym, by przedstawić czytelnikowi prawdziwą Afrykę, nie tą, którą kreowały media. "Heban" to właściwie zbiór tych dowodów.
W prologu książki William Pike, który gościł Kapuścińskiego w swoim domu w Kampali, opowiada o tym, jak reporter gromadził materiały, w jaki sposób zdobywał zaufanie tamtejszych ludzi i jak bardzo był przy tym wszystkim skromnym człowiekiem. Podróżnika interesowali przede wszystkim zwyczajni mieszkańcy miasteczek i wiosek, z którymi bardzo lubił rozmawiać. Nie obchodziły go duże sprawy, zajmował się raczej codziennością, co znacznie wzbogaciło jego książkę.
"Heban" to nie jedna długa historia, ale wiele mniejszych, fragmentarycznych opowiastek. Cała Afryka została tam podzielona na klany, plemiona, różne wierzenia. Ta niejednorodność nierzadko zadziwia. "Heban" jest dowodem na to, że Afryka to nie tylko głód, wojna, czy safari (choć i słoń się tam znajdzie). To kontynent jak każdy inny, tyle, że duszący gorącem i czasami bardzo kapryśny.
"Heban" czytałam przy okazji pisania swojej pracy licencjackiej na temat reportaży innego świetnego reportażysty Wojciecha Jagielskiego. Oboje oni, Kapuściński i Jagielski, burzą mit Afryki, którą znamy bardzo powierzchownie i stereotypowo. Jest to więc książka dla każdego, kogo nie zadowalają obrazki wyświetlane w telewizji i książki, które również często stereotypizują daną kulturę. Dla każdego, kto chce poznać Afrykę prawdziwą, nie opakowaną w zgrabne słówka i kłamstwa.
Czytałam już ładnych parę lat temu i miło wspominam :)
OdpowiedzUsuńMoje-ukochane-czytadelka