sobota, 3 września 2011

CHRIS MANBY "Oszaleć z miłości"


Zacznijmy od tego, że myślałam, iż Chris jest mężczyzną. Spodziewałam się, więc z góry troszeczkę innego rodzaju podejścia do tematu, nie wiem czy zauważyliście, mężczyźni pięknie potrafią pisać o miłości (np. mój ukochany Nicholas Sparks). Okazało się jednak, że nie, Chris Manby, to brytyjska młoda pisarka, znana w Polsce z książki „Wojny w SPA”.

Główna bohaterka, dziedziczka Birdie Sederburg, jest rozpuszczoną miliarderką o imieniu na cześć jakiejś części sprzętu golfowego. Gdy w centrum jej zainteresowań pojawia się aktor Dean Stevenson, dziewczyna chce za wszelką cenę go zdobyć. A, że koszty nie grają roli, Birdie wymyśla wprost epickie sposoby na przyciągnięcie do siebie ukochanego. Pierwszym z nich jest wjechanie mu w zderzak, by należycie zwrócić na siebie uwagę. Dość kiepski pomysł, prawda?

Jedną z moich wad, jako mola książkowego, jest sugerowanie się okładką. Ignoruję przez to wiele świetnych książek, a czytam niektóre niewarte uwagi. W tym przypadku okładka spodobała mi się bardzo, szkoda tylko, że z książką ma niewiele wspólnego. Osobiście wybrałabym coś bardziej ekspresyjnego, pasującego do temperamentu Birdie.
Tytuł pasuje tylko z jednego, prozaicznego powodu – dziedziczka jest szalona, nie cofnie się przed niczym, można ją określić jednym słowem – głupiutka. Jest też najgorzej ubraną kobietą na świecie (kombinezon w odcieniu skóry z penisem w charakterze kieszeni?), uzależnioną od zmian statusu na facebooku i newsów na omooyboze.com. Ma osobistą asystentkę Clemency, która kiedyś była facetem, w związku z czym, Birdie może się jej poradzić w kwestiach dotyczących punktu widzenia faceta (co bardzo denerwuje Clemency) oraz przyjaciółkę Chipper, która nazwała swojego pieska Lindasy Lohan.

Gdybym miała porównać „Oszaleć z miłości” z jakąś inną książką, to powiedziałabym, że jest to coś pokroju „Dziewczyny na posyłki”, bądź „Diabeł ubiera się u Prady”. Niezobowiązująca lektura, napisana z humorem i dużą dawką ironii. Znajdziemy tu nieodwzajemnioną miłość, bezmyślność, kontrowersję. Gdyby nie pozytywne zakończenie, książkę oceniłabym nisko – zero morału, zero przesłania. Na szczęście autorka wpadła na pomysł pokazania, że jej bohaterka ma mózg, może nim ruszyć i zmienić swoje życie na lepsze bez wydawania na to milionów dolarów. Polecam wyłącznie w celach rekreacyjnych, nie spodziewajcie się po niej niczego wzniosłego.

Książkę otrzymałam od Wydawnictwa Nasza Księgarnia. Dziękuję!
www.nk.com.pl

11 komentarzy:

  1. Tak, zgadzam się z twoim stwierdzeniem że mężczyźni potrafią pięknie pisać o miłości (pewnie dlatego że również ubóstwiam Sparksa). Co do książki to nie jestem przekonana. Sięgnę gdy będę potrzebowała lekkiej lektury, która wywoła uśmiech na mojej twarzy. A kombinezon przez ciebie opisywany od razu skojarzył mi się z Lady Gagą. Może lepiej nie poddawać jej pomysłów ;) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Gabrielle: A wiesz, że wcześniej na to nie wpadłam, faktycznie, dosyć podobne do pomysłów Gagi, chociaż jej nie można porównywać do nikogo.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hah, no cóż :D sama nie wiem co mam o niej myśleć, więc na razie dla dobra obu półkul zostawię myślenie o niej na później ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja zawsze uważałam, że mężczyźni kiepsko piszą o miłości (wspomnianego przez Ciebie Sparksa znam jedynie z I wciąż ją kocham, którym mnie nie zainteresował) - ten pogląd zmienił się dopiero teraz, kiedy jestem w trakcie lektury "Lalki" i zachwycam się spojrzeniem Prusa na miłość, jednocześnie zastanawiając się, czy mężczyźni naprawdę potrafią tak kochać ;)
    Też często sugeruję się okładką, potrafię wybrać lekturę w ciemno jeśli tylko ma ładną kolorystykę na oprawce i często kiepsko na tym wychodzę (i wcale nie uczę się na błędach).
    O rany, opis raczej mnie nie zachęcił. Skojarzyło mi się z kimś, kogo znam ze szkoły haha :) Wspomniane przez Ciebie "Diabeł ubiera się u Prady" znam jedynie jako ekranizację, podobało mi się, ale - jak wspomniałaś - było lekkie, przyjemne i nic poza tym. Raczej zrezygnuję z tej lektury. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Okładka rzeczywiście bardzo przyjemna, a co do książki to nie sięgnę

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja też czasem oceniam książkę po okładce, ale na szczęście nie zdarza mi się to aż tak często :) Po książkę raczej nie sięgnę, bo nie szukam takich teraz. Pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Okładka przyciąga oko, ale treść jakoś nie bardzo. Znaczy przeczytam pewnie kiedyś, ale priorytetem nie będzie ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Okładka ciekawa, ale książki raczej nie przeczytam. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nigdy nie zwracam uwagi na okładkę, dlatego też nie jest łatwo mnie zwieść ładnym opakowaniem :) Po książkę nie sięgnę, bo z recenzji wywnioskowałam, że jest dość oklepana ;):) Wróciłam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeśli jest utrzymana w stylu "Diabeł ubiera się u Prady" to ja kapituluję, gdyż ta książka zupełnie nie przypadła mi do gustu.

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie czytalam ale pewnie sie nie skuzsze na razie...

    OdpowiedzUsuń