Jennifer Clement studiowała literaturę angielską, literaturę
francuską i antropologię. Jej dzieła przetłumaczono na jedenaście języków, a
jej nazwisko znalazło się wśród pisarzy współczesnych w zbiorze dokumentującym
prace „cieszące się największym uznaniem w świecie literatury”.
„Trucizną mnie uwodzisz”, to już druga książka, którą miałam
okazję przeczytać dzięki uprzejmości Wydawnictwa Mała Kurka. Wprost nie mogłam
się jej doczekać (niedawno pokazywałam wam zwiastun, pamiętacie?), taka byłam
ciekawa cóż to będzie.
Zacznę jednak od krótkiej prezentacji fabuły.
Główna
bohaterka, Emily Neale, mieszka z ojcem w Mexico City, zajmuje się
kolekcjonowaniem opisów kobiet-morderczyń, zna życiorysy każdego ze świętych i
pomaga w sierocińcu im. Świętej Róży z Limy. Jej życie zmienia się, gdy do domu
sprowadza się praktycznie nieznajomy kuzyn, Santiago. Jakie sekrety skrywa ten
dziwny członek rodziny?
Po pierwsze, muszę pochwalić szatę graficzną. Uwielbiam Małą
Kurkę, za taką piękną oprawę ich książek. Podobnie było z „Siostrzycą”. Dzięki
takiej okładce, książka wiele zyskuje w moich oczach.
Po drugie – fabuła. Początkowo nie wzbudzała we mnie zbyt
silnych emocji. Nie widziałam związku między nią, a faktami dotyczącymi
morderczyń, które to wplecione zostały pomiędzy rozdziałami. Później wszystko
nabrało wyrazistości i czytałam z sercem bijącym jak dzwon. Nie liczyło się nic
innego, ta powieść bije magnetyzmem.
Język jest specyficzny. Trzeba się do niego przyzwyczaić,
ale jak już się to zrobi, to później człowiek łapie się na tym, że nawet myśli
w podobny sposób.
Bohaterowie bardzo zróżnicowani. I dobrze! Największą
sympatią zapałałam zdecydowanie do Matki Agaty, której nie da się nie lubić. I
myślę, że nie tylko ja mam takie zdanie. Najmniej polubiłam Santiego. Myślę, że
było to zamierzone. To taki typ, którego ciężko rozgryźć, czytelnik od samego
początku ma wrażenie, że coś jest z nim nie tak jak powinno być.
Komu mogę polecić? Każdemu bez wyjątku. Dawno nie czytałam
takiej książki. Nie potrafię opisać wrażenia, jakie na mnie zrobiła.
„Kobieto, bogini
Trucizną spojrzenia mnie uwodzisz
Kobieto, rozsiewasz wokół woń
Kwitnącej pomarańczy”
Książkę otrzymałam od Wydawnictwa Mała Kurka. Dziękuję serdecznie!
Jakoś nie planowałam przeczytać tej książki, ale po tej recenzji zmieniam zdanie i będę musiała koniecznie jej poszukać. :)
OdpowiedzUsuńnabieram coraz większą ochotę na tę książkę ^^ zgłosiłam się do niej w kolejkę w rozdaniu na portalu nakanapie.pl i cichutko liczę na to, że uda mi się i wybiorą moją osobę do recenzji *.*
OdpowiedzUsuńOch, tylko rozbudziłaś moją wyobraźnię swoją recenzją! Mam straszną ochotę na tę książkę:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Ciekawa ta książka. Muszę ją gdzieś znaleźć
OdpowiedzUsuńSama nie wiem... Może kiedyś, ale nie będzie moim priorytetem ;)
OdpowiedzUsuńKolejna pozytywna recenzja tej książki, muszę jej poszukać!
OdpowiedzUsuń