czwartek, 24 maja 2012

JENNIFER CLEMENT "Trucizną mnie uwodzisz"


Jennifer Clement studiowała literaturę angielską, literaturę francuską i antropologię. Jej dzieła przetłumaczono na jedenaście języków, a jej nazwisko znalazło się wśród pisarzy współczesnych w zbiorze dokumentującym prace „cieszące się największym uznaniem w świecie literatury”.

„Trucizną mnie uwodzisz”, to już druga książka, którą miałam okazję przeczytać dzięki uprzejmości Wydawnictwa Mała Kurka. Wprost nie mogłam się jej doczekać (niedawno pokazywałam wam zwiastun, pamiętacie?), taka byłam ciekawa cóż to będzie.
Zacznę jednak od krótkiej prezentacji fabuły. 
Główna bohaterka, Emily Neale, mieszka z ojcem w Mexico City, zajmuje się kolekcjonowaniem opisów kobiet-morderczyń, zna życiorysy każdego ze świętych i pomaga w sierocińcu im. Świętej Róży z Limy. Jej życie zmienia się, gdy do domu sprowadza się praktycznie nieznajomy kuzyn, Santiago. Jakie sekrety skrywa ten dziwny członek rodziny?

Po pierwsze, muszę pochwalić szatę graficzną. Uwielbiam Małą Kurkę, za taką piękną oprawę ich książek. Podobnie było z „Siostrzycą”. Dzięki takiej okładce, książka wiele zyskuje w moich oczach.

Po drugie – fabuła. Początkowo nie wzbudzała we mnie zbyt silnych emocji. Nie widziałam związku między nią, a faktami dotyczącymi morderczyń, które to wplecione zostały pomiędzy rozdziałami. Później wszystko nabrało wyrazistości i czytałam z sercem bijącym jak dzwon. Nie liczyło się nic innego, ta powieść bije magnetyzmem.

Język jest specyficzny. Trzeba się do niego przyzwyczaić, ale jak już się to zrobi, to później człowiek łapie się na tym, że nawet myśli w podobny sposób.
Bohaterowie bardzo zróżnicowani. I dobrze! Największą sympatią zapałałam zdecydowanie do Matki Agaty, której nie da się nie lubić. I myślę, że nie tylko ja mam takie zdanie. Najmniej polubiłam Santiego. Myślę, że było to zamierzone. To taki typ, którego ciężko rozgryźć, czytelnik od samego początku ma wrażenie, że coś jest z nim nie tak jak powinno być.

Komu mogę polecić? Każdemu bez wyjątku. Dawno nie czytałam takiej książki. Nie potrafię opisać wrażenia, jakie na mnie zrobiła.

„Kobieto, bogini
Trucizną spojrzenia mnie uwodzisz
Kobieto, rozsiewasz wokół woń
Kwitnącej pomarańczy”

Książkę otrzymałam od Wydawnictwa Mała Kurka. Dziękuję serdecznie!

6 komentarzy:

  1. Jakoś nie planowałam przeczytać tej książki, ale po tej recenzji zmieniam zdanie i będę musiała koniecznie jej poszukać. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. nabieram coraz większą ochotę na tę książkę ^^ zgłosiłam się do niej w kolejkę w rozdaniu na portalu nakanapie.pl i cichutko liczę na to, że uda mi się i wybiorą moją osobę do recenzji *.*

    OdpowiedzUsuń
  3. Och, tylko rozbudziłaś moją wyobraźnię swoją recenzją! Mam straszną ochotę na tę książkę:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawa ta książka. Muszę ją gdzieś znaleźć

    OdpowiedzUsuń
  5. Sama nie wiem... Może kiedyś, ale nie będzie moim priorytetem ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kolejna pozytywna recenzja tej książki, muszę jej poszukać!

    OdpowiedzUsuń