"W mrok" jest drugim tomem trylogii Andrieja Diakowa, pisanej w ramach projektu "Metro Uniwersum 2033". Zazwyczaj nie czytam fantastyki, ta książka jest z gatunku postapokaliptycznych (cokolwiek to znaczy ;)), ale zdecydowałam się na jej przeczytanie i nie żałuję, bo od książek Diakowa ciężko jest się oderwać.
Tom drugi podzielony jest pomiędzy dwóch głównych bohaterów - stalkera Tarana i jego przybranego syna Gleba. Taran wyrusza do metra na zebranie przedstawicieli poszczególnych stacji - ktoś wysadził jedyną wyspę na powierzchni, na której istniało życie - Moszczny. Zadaniem stalkera jest zrobić wywiad wśród stacji i wydać sprawcę, inaczej ocalali z wyspy zemszczą się na ludziach mieszkających w metrze i zatrują ich iperytem. W tym samym czasie Gleb zostaje porwany przez Ogryzków. Obserwujemy więc dwie toczące się równolegle historie - stalkera i jego syna, który wraz z Aurorą, tajemniczą dziewczynką, która pojawiła się znikąd, wyruszają na poszukiwanie tajnego kompleksu Eden, który istnieje tylko w legendach.
"W mrok" jest kolejną udaną książką Andrieja Diakowa. Czyta się ją bardzo szybko, bo nie zawiera nużących i męczących czytelnika opisów, które zostały zastąpione wartką akcją. W metrze nie ma czasu na nudę, trzeba ciągle mieć się na baczności, o czym doskonale wiedzą główni bohaterowie.
Co do nich - poznałam ich już w pierwszej części książki, dlatego niczym konkretnym nie mogli mnie zaskoczyć, ot, starzy przyjaciele. Ciekawą postacią była Aurora, nieznajoma dziewczynka, której historia okazała się dobrym chwytem.
Powieść napisana jest lekkim językiem, ciężkie rosyjskie nazwiska zostały zastąpione pseudonimami, dzięki czemu czytelnik nie męczy się przy próbie ich przeczytania. Myślę, że nawet jeśli ktoś nie miał w ręku pierwszego tomu, odnalazłby się bez trudu w drugim. Generalnie całość jakoś bardzo nie odnosi się do części pierwszej, aczkolwiek kluczowe momenty są zwięźle wytłumaczone, co na pewno pozwala zorientować się w sytuacji.
Lektura podobała mi się i z niecierpliwością będę oczekiwała na tom trzeci, który, sądząc po zakończeniu również okaże się literacką ucztą. Polecam i wam, a sama zbieram się do nadrabiania zaległości i poszukiwania pierwowzorów - "Metro 2033" i "Metro 2034" Dmitry Glukhovskiego.
Książkę otrzymałam od Pani Iwony Wodzińskiej z Insignis. Dziękuję!
Dla mnie z całego cyklu najlepsza jest pierwsza książka czyli Metro 2033.
OdpowiedzUsuńNajpierw chciałabym sięgnąć po pierwszy tom. Nie wiem, piszesz, że i tak bym się w niej odnalazła, ale jakoś tak dziwnie mi by było ją czytać :)
OdpowiedzUsuńPierwsze dwie powieści Glukhovskiego najlepsze, zdecydowanie, ale dla fanów uniwersum Metro każda kolejna książka, choćby napisana przez innego autora, jest na wagę złota :)
OdpowiedzUsuńJa póki co nie mam punktu odniesienia, dlatego te wydają mi się tak dobre. Ale nadrobię, obiecuję :)
Usuńhmmmmmm chyba zmierzę się z nią w wolnym czasie ;)
OdpowiedzUsuń