Nicholas Sparks - mój ulubieniec. Chyba każdy już słyszał o tym mistrzu romansu, pożeraczu damskich serc. A jeśli nie, to właśnie nadszedł moment, żeby to nadrobić.
O "Ostatniej piosence" swego czasu było głośno, a to za sprawą ekranizacji, w której główną rolę gra Miley Cyrus. Przed lekturą, widziałam jakieś fragmenty, nie na tyle jednak, żeby popsuło mi to odbiór powieści.
Wakacje Ronnie, można opisać jednym, dosadnym słowem - katastrofa. Wyjazd nad morze z bratem, do ojca, z którym rozmawiała trzy lata wcześniej i którego nie darzy sympatią. Nic więc dziwnego, że na początku dziewczyna do wszystkiego podchodzi na "nie" i próbuje różnych numerów, żeby jak najszybciej wrócić do domu. Wszystko zmienia się, gdy Ronnie znajduje na plaży jaja żółwia morskiego, postanawia się nimi zaopiekować i poznaje przystojnego Willa.
Główna bohaterka, to postać specyficzna, chłopczyca o trudnym charakterze i własnym zdaniu na każdy temat. Podobała mi się jej stanowczość i upartość, która maskowała miękkie serce i łagodność. Will, natomiast jest typem przystojniaka z plaży, pracuje w oceanarium, gra w piłkę plażową i okazuje się, że jest też absurdalnie bogaty, z czym się nie obnosi. Bohaterowie pasują do siebie jak woda gazowana do ogórków kiszonych, ale okazuje się, że takie mieszanki wybuchowe najlepiej sprawdzają się w romansach.
Fabuła jak zwykle u Sparksa, niespotykana, nieprzewidywalna i romantyczna w ten specyficzny "sparksowski" sposób, który uwielbiają czytelniczki. Zakończenie miażdżące i przyprawiające o łzy, czyli takie, jakiego się spodziewałam i jakie być powinno. Jestem bardzo zadowolona z lektury, każdemu polecam.
Mam wielką ochotę na tą książkę, bo póki co miałam okazję czytać jedną inną jego powieść i byłam pozytywnie zaskoczona :)
OdpowiedzUsuńCzytałam i bardzo miło ją wspominam
OdpowiedzUsuńJa po Sparksa jeszcze nie sięgnęłam, ale zapewne nadrobię :)
OdpowiedzUsuńStoi na półce i się kurzy. Jakoś boję się, że zniszczy moje zdanie o filmie, który jest jednym z moich ulubionych.
OdpowiedzUsuń