„Morfina” to druga nominowana do nagrody Nike powieść, którą
chciałam przeczytać. Nie wiedziałam o niej wiele, może jedynie to, co słusznie
sugeruje okładka: „Warszawa 1939: kobiety, narkotyki i zdrada”.
Okupowana Warszawa pełna okien pozaklejanych tekturą,
strachu w czasie godziny policyjnej i ludzi zastanawiających się, co dalej. Gdzieś
tam ukrywa się Konstanty Willeman by wymigać się od służby wojskowej. To
właśnie jego osoby dotyczy okładkowe zdanie. On, Konstanty Willeman, w
okupowanej Warszawie, zdradza swoją żonę, morfinizuje się, a później zdradza
wszystko, w co wierzył i już sam nie wie, kim jest.
„Morfina” jest przede wszystkim książką dziwną. Narrator
zmienia się kilkukrotnie nawet w przeciągu jednego zdania. Kostek raz jest
sobą, raz spogląda na sieie z góry, a jeszcze innym razem opowiada o nim jego
własna śmierć. Czyta się to jakby w narkotycznym transie, czasem nie rozumiejąc
nic, by w dobrej chwili zrozumieć wszystko. „Morfina”, to dobry tytuł dla tej powieści,
gdyż ma ona właściwości uzależniające, choć właściwie trudno jest stwierdzić,
co do niej tak czytelnika przyciąga.
Główny bohater jest na pół Polakiem, na pół Niemcem.
Twardoch stworzył postać mającą ciekawą, ale i trudną przeszłość. Matka, która
potrafi tylko władać mężczyznami, uzależniać ich od siebie i wysysać do cna, by
porzucić, gdy zwyczajnie jej się znudzą. Ojciec, młodszy od niej o 20 lat,
żołnierz, który na wojnie stracił nie tylko twarz, ale i swą męskość.
Kostek miota się w tym wszystkim ciągle poszukując własnej
tożsamości. Jest Polakiem, to przecież oczywiste, czy jednak, gdy dla dobra
Polski przyjmie niemiecki rodowód, nadal wszystko będzie dla niego tak jasne?
„Morfina” to prawie 600 stron zapomnienia i przeniesienia się
wstecz, do czasów wojny. Lektura ciekawa dla mnie, jako osoby znającej wojnę
jedynie z lekcji historii. Myślę, że tym ciekawsza dla tych, którzy tę wojnę
przeżyli.
Smutna, pełna prostej brutalności, zwierzęcego zaspokajania
potrzeb i przerażenia samym sobą.
Trudno mi ustosunkować się do tej powieści. Niby za coś nominacje dostała, ale ja nie mogę ... obrać sobie odpowiedniego zdania, chociaż większość recenzji jest dość pozytywna.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że trzeba chociaż spróbować ją przeczytać. Nie da się o niej powiedzieć czegoś oczywistego, wciąga czytelnika, ale z drugiej strony, nigdy nie czytałam czegoś z tak pokręconą narracją :)
UsuńWiele o niej słyszałam, będę musiała przeczytać
OdpowiedzUsuńHm. Nie słyszałam o tej książce. Nie wiem czy skuszę się na nią.
OdpowiedzUsuńtrochę o niej słyszałam, być może skuszę się na jej lekturę ;-)
OdpowiedzUsuń