Emma Donoghue jest ciekawą osobistością. Ma siedmioro rodzeństwa, ukończyła licencjat z angielskiego i francuskiego, napisała też doktorat na temat przyjaźni męsko-damskiej w literaturze pięknej XVIIIw. W Polsce znana jest dzięki swojej książce "Pokój", która przyniosła jej światową sławę.
Akcja "Ladacznicy" osadzona jest w XVIII wiecznym Londynie i Monmouth. Główna bohaterka, Mary Saunders, pochodzi z ubogiej rodziny. Jej matka jest szwaczką, ojczym natomiast piekarzem. Jako dziewczynka, 14-letnia Mary nie ma dla rodziny dużej wartości. Mimo to, chodzi do szkoły, bo tego życzył sobie jej nie żyjący już ojciec. Pewnego dnia w domu dochodzi do kłótni, a Mary w złości wykrzykuje matce, że nie chce skończyć jak ona, po czym wybiega z domu. Na jednej z niebezpiecznych ulic spotyka handlarza wstążkami i w przypływie rozpaczy oddaje mu się za kawałek czerwonego sznurka. Kilka miesięcy później, gdy jej matka dowiaduje się, że Mary jest w ciąży, wyrzuca ją z domu i wyrzeka się jej. Tym sposobem dziewczyna zostaje ladacznicą zakochaną w pięknych ubraniach, na które wydaje każdego zarobionego szylinga.
"Ladacznica" to opowieść o brudzie, o chęci bycia kimś lepszym, o pięknych ubraniach, które prowadzą wprost do tragedii. Nie ma tam miejsca na miłość i pożądanie, jest tylko pustka i ciecz spływająca po udach. Beznadzieja, ale jednocześnie świadomość, że młodość, cięty język i wydekoltowane suknie zapewniają każde pieniądze.
Mary Saunders, to dziecko, które chciało się tylko wybić z nizin społecznych, a spadło na samo dno. To dziewczynka zbyt wcześnie zmieniona w kobietę i pozbawiona niewinności. Uczona, że najważniejsza jest wolność i że nie ważne jak jest źle, nie wolno sprzedać swojej ostatniej sukni. Bo dzięki niej, na ulicy jest się kimś.
Emma Donoghue napisała świetną książkę, która odziera rzeczywistość ze złudzeń. O Mary Saunders, dziewczynie, która powoli zmierza na samo dno piekła. I która podświadomie wie, że nie uwolni się nigdy od bycia ladacznicą. Najbardziej w powieści spodobał mi się kluczowy jej moment. Spodziewałam się czegoś mocnego, ale autorka przeszła tutaj samą siebie. Czy coś mi się nie podobało? Cóż, nie czarujmy się, nie miała to być bajka na dobranoc i też nią nie była. Więc nie, ta lektura była po prostu bardzo, bardzo dobra.
Chociaż z początku myślałam żeto erotyk, po Twojej opinii książka pojawiła się na liście must have.
OdpowiedzUsuńBędę się rozgądać by do niej zajrzeć
OdpowiedzUsuńSuper recenzja. Muszę po nią sięgnąć
OdpowiedzUsuńBardzo przygnębiająca książka - także dlatego, że nie potrafiłam identyfikować się z bohaterką; ja rozumiem, że okoliczności ją tak ukształtowały, ale jej brak jakichkolwiek zasad moralnych był odstręczający... Inną kwestią był ówczesny sposób traktowania kobiet, zwłaszcza tych z nizin społecznych, niemniej jednak to bardzo słaba okoliczność łagodząca :/
OdpowiedzUsuńCiekawa recenzja, będę musiała przeczytać :)
OdpowiedzUsuńsarapisze