niedziela, 25 sierpnia 2013

KINGA MATUSIAK "Co-dziennik sfrustrowanej trzydziestki"

Ostatnimi czasy na rynku księgarskim znaleźć można sporo pamiętników, albo książek, które osobiście nazywam "o wszystkim i o niczym", a które to zawierają mniej lub bardziej osobiste wywnętrznienia ich autorów. Nic więc dziwnego, że skoro popyt jest, to ludzie piszą. 

Książka jest krótka, w ładnej twardej oprawie. W zamyśle zabawna, czasem nieco wulgarna i mocno trącająca blogiem. Nasuwa mi się pytanie, w jakim celu autorka siliła się na wersję papierową, skoro nie raz zaprasza czytelnika na swoją stronę internetową (www.codziennik.flog.pl), gdzie ten może wzbogacić doświadczenia z książką o przepisy kulinarne i zdjęcia z życia.

"Co-dziennik..." przeczytałam w dwie godziny i nie żałuję czasu z nim spędzonym, bo lubię czytać publicznie wypowiadane skargi, wnioski i samo życie, zwłaszcza, jeśli autorka pisze lekko i z humorem. Czepiając się troszkę humoru - dzieli nas niecałe dziesięć lat różnicy wieku,  nie wiem, czy dlatego niektórych śmiesznych sytuacji w ogóle nie uważałam za śmieszne? Nie wiem, może taka gruboskórna jestem.

Na wyrazy uznania zasługuje też fakt, że wszelkie co-dziennikowe sytuacje są autentyczne. Książka jest więc kierowana do osób, które nie lubią fikcji i w tym słodko-gorzkim świecie poczują się jak w domu.

Lekturę mają czytelnikowi uatrakcyjnić ilustracje wplecione tu i ówdzie. Moim zdaniem, niezupełnie potrzebne, choć nie można przeczyć, że utrzymane w klimacie pamiętnika.

O bohaterach zbyt wiele nie chcę pisać, bo żyją i mogą mnie dopaść w każdej chwili ( ;) ). Nie, żartuję. Bohaterów mamy właściwie dwóch - Kingę i jej narzeczonego Szanownego, który jest ciut od niej młodszy i z tego, co wyczytałam muskularny i zaznajomiony z podchodami, jeśli chodzi o wyjście do toalety. Sympatyczni ludzie, których się po prostu lubi.

Podsumowując, lubię pamiętniki i dzienniki, lubię się pośmiać i oderwać, ale myślę, że tak czy siak, co-dziennik lepiej sprawdzi się jako blog, na bieżąco aktualizowany i zbierający sporą liczbę fanów. W tej formie też, chętnie będę go czytała.

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Novae Res :)

5 komentarzy:

  1. Szkoda, nie dla mnie. Nie mój typ.

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubie takie ksaizki ale tej anie czytalam, moze sie skusze?

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie zaciekawiła mnie ta książka, nie sięgnę

    OdpowiedzUsuń
  4. Ledwo przebrnęłam przez pierwsze kilka stron, pieniądze wyrzucone w błoto. Nie polecam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Właśnie zaczęłam czytać, mam nadzieję, że i mnie się spodoba :)

    OdpowiedzUsuń