Tytułowa złodziejka ma na imię Lisel. Poznajemy ją w drodze
do „nowych” rodziców, bo jej biologiczna mama nie może jej zapewnić
bezpieczeństwa w czasie wojny. Swoją pierwszą książkę Lisel kradnie grabarzowi
podczas pogrzebu jej małego braciszka. Co ciekawe, wtedy jeszcze nie potrafi
jej przeczytać. Dziewczynka trafia do rodziny Hansa i Rosy Hubermann, do
niemieckiego miasteczka Molching. Jej nowy papa jest malarzem pokojowym, gra
też pięknie na akordeonie, mama zaś znana jest z niedobrej kuchni i ciętego
języka (do Lisel zawsze zwraca się per Saumensch, do męża Saukerl, co jest
obraźliwe). Do grona najbliższych, należy również zaliczyć Rudy’ego Stainera,
chłopca, o „włosach żółtych jak cytryna”.
Życie Hubermannów nie jest łatwe, zresztą, nikomu w czasach
wojny nie żyje się łatwo. Rodzice Lisel, dodatkowo narażają się na
niebezpieczeństwo ukrywając w piwnicy swojego domu Żyda. Nikt o zdrowych
zmysłach nie podjąłby się takiego przedsięwzięcia, lecz oni tak.
Narratorem „Złodziejki książek”, nie jest, jak można by się
tego spodziewać Lisel, lecz Śmierć. Całą historię poznajemy z jej perspektywy.
Liczymy zmarłych i tych, którzy Mu (bo to mężczyzna!) uciekli. Poznajemy
umieranie z nowej, kolorowej strony. Wydaje się nam mniej straszliwe, bardziej
humanitarne, zwyczajne, jak codzienne mycie zębów.
Ciekawym aspektem jest umieszczenie w roli głównej Niemców,
którzy pomagają Żydowi, a nienawidzą swojego Fuhrera. Myślę, że ważne jest
pokazywanie drugiej strony medalu. Tego, że nie każdego można mierzyć jedną
miarą, że człowiek, to przecież człowiek, nie ważne jakiej jest nacji, każdy ma
uczucia.
Pewne jest jedno – już dawno nie płakałam tak bardzo przy
żadnej książce. Nie można inaczej, lektura porusza do głębi, łzy same cisną się
do oczu. Jest to zdecydowanie świeże i nowe podejście do tematu holocaustu.
Więc, jakby to powiedziała Rosa – przeklęci Saumensch i Saukerl, bierzcie się
do czytania!
Niestety mnie ta książka rozczarowała, ale bywa i tak. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCzytałam, ale dawno temu. Pamiętam, że byłam wstrząśnięta i bardzo płakałam
OdpowiedzUsuńMnie się podobała. Bardzo wzruszająca.
OdpowiedzUsuń