Pewnie wielu z was w tym momencie złapie się za głowę –
przeczytałam „Wichrowe wzgórza” dzięki „Zmierzchowi” i Belli Swan, która
zachwycała się tą książką. Uwierzcie mi, gdyby nie jej entuzjazm, nawet bym na
nią nie zerknęła, gdyż, może niesłusznie, stronię od historii z ubiegłych
stuleci. „Wichrowe wzgórza” również musiały troszkę poczekać na swoją kolej, a
może na to, żebym oswoiła się z myślą, że naprawdę chcę je przeczytać. W końcu
wypożyczyłam i miło się zaskoczyłam.
Autorka już na samym początku rzuca czytelnika na głęboką
wodę. Wszystkich bohaterów poznajemy, gdy do Wichrowych Wzgórz przybywa z
wizytą dzierżawca pobliskiej posiadłości, Lockwood. Mężczyzna nie dosyć, że
zostaje powitany dość szorstko przez gospodarza Heatcliffa, to jeszcze gryzą go
psy, służba jest więcej niż nieuprzejma i nikt ani myśli uciąć sobie z nim
pogawędkę.
Podczas odbywania jednej z kolejnych wizyt mężczyznę dopada
śnieżyca, w wyniku której ten rozchorowuje się. Znudzony bezczynnym leżeniem w
łóżku, prosi swoją gospodynię Ellen, aby opowiedziała mu co nieco o gburowatych
mieszkańcach Wichrowych Wzgórz. Tym oto sposobem czytelnik poznaje losy
panienki Katy, zepsutego do szpiku kości Heatcliffa, głupiutkiego Haretona oraz
zrzędliwego Józefa.
To tylko nieliczni z bohaterów powieści, na szczęście dosyć
łatwo jest się wśród nich odnaleźć, jeśli nie po imionach, to na pewno po
usposobieniu, które jest charakterystyczne dla danej postaci. Opowieść Nelly
wciąga, bo trzeba po prostu przyznać, że tak oryginalnych postaci nie spotyka
się często.
Powieść, choć XIX wieczna, porwała mnie bez reszty i
zmieniła moje sceptyczne nastawienie, co do lektur z tego okresu. Na mojej
półce już czeka „Shirley”, mam nadzieję, że ta książka również mnie nie
zawiedzie. Jakby nie było, podziękowania za polecenie książki należą się Belli
Swan. Polecam i ja.
Każdy pretekst jest dobry, żeby sięgnąć po klasykę :D
OdpowiedzUsuńMnie również powieść porwała. Tyle mrocznych emocji na kartach niewielkiej przecież objętościowo książki - to jest coś!
Pozdrawiam serdecznie:)
Siostry Bronte uwielbiam, każda z ich książek jest po prostu cudowna!
OdpowiedzUsuńJak widać, nawet Bella może przydać się do czegoś! ;-) Wstyd mi, bo nie czytałam jeszcze "Wichrowych Wzgórz", chociaż planuję zrobić to od dawna... i na pewno w końcu dopnę swego!
OdpowiedzUsuńJedna z moich ulubionych książek. Nawet nie spodziewałam się, że tak mi się spodoba :)
OdpowiedzUsuńJeszcze mam w planach. To wydanie jest piękne
OdpowiedzUsuń