piątek, 11 października 2013

SABINA BERMAN "Dziewczyna, która pływała z delfinami"


Powiedziała:
- Karen, posłuchaj i nigdy o tym nie zapomnij. Nie pozwól, by kiedykolwiek ktokolwiek mówił ci, że jesteś gorsza. Nie jesteś gorsza, tylko inna. Zrozumiano, Karen?
Odpowiedziałam:
- Ciociu, idę się wysrać.

Sabina Berman, to autorka scenariuszy filmowych i teatralnych nominowana do Oscara. „Dziewczyna, która pływała z delfinami”, to jej debiut powieściowy, który szybko zyskał spory rozgłos.

Tytułowa dziewczyna ma na imię Karen i jest chora na autyzm. Wychowuje ją ciotka, to właśnie dzięki niej Karen zaczyna mówić, pisać, uczyć się, wyjeżdża nawet na uniwersytet. Mimo to, prawdziwą pasją bohaterki są tuńczyki. Tuńczyki zabierają ją w inny świat, świat morza i wszystkiego, co w nim mieszka. Z czasem Karen zapragnie zrobić dla tuńczyków wszystko, by żyło im się lepiej. I o tym właściwie czytamy.

Tak na początek, nie wiem, kto wpadł na pomysł, żeby porównać tę książkę z niesamowitą historią Forresta Gumpa, którą zresztą bardzo lubię. Ktokolwiek to był, zrobił powieści niezłą reklamę, szkoda tylko, że nieodzwierciedlającą rzeczywistości. Forresta i Karen łączy jedynie to, że on uwielbiał krewetki, ona zaś tuńczyki. Koniec. Czy jest to więc, jak sugeruje okładka, „opowieść na miarę” Gumpa?

Cóż, pewnie pod jakimś względem tak. Przede wszystkim dobrze się ją czyta. Często można się przy niej uśmiać (próbkę macie wyżej), ale równie często jest bardzo poważna. To historia dziewczyny, a później kobiety, która w pewnym sensie wygrała ze swoją chorobą. Która, choć pod pewnym względem plasowała się pomiędzy debilami a imbecylami, to pod innym, była na szczycie naszej populacji.

Myślę, że ta książka daje wiele do myślenia. Niemal razi w oczy jak neon, że warto robić to, co się najbardziej kocha, bo to procentuje. Jako przykład służy nam osoba chora na tyle poważnie, że nie traktujemy jej serio. I oto jakiego dostajemy pstryczka w nos.
Jeszcze nie raz do niej wrócę, bo daje niesamowitego wręcz kopa do życia i choć porusza dosyć ciężki temat, to dostarcza również świetnej rozrywki. Jak Forrest, zresztą.

6 komentarzy:

  1. Bardzo wartościowa i wzruszająca książka, polecam wszystkim również:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam dość dawno temu, ale opisana historia zapada w pamięć

    OdpowiedzUsuń
  3. Nawiązując do tytułu Twojego bloga, wykopałaś bardzo ciekawą książkę :) Z przyjemnością się z nią zapoznam jeżeli będzie okazja :)
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń