Olle Lonnaeus jest szwedzkim dziennikarzem. Jego powieści
ukazały się już w dziesięciu krajach, kilka z nich zdobyło też nagrody
literackie.
Zimowa zawieja. Na dworze trzaska, huczy i dmie, a człowiek
ma ochotę zapaść w sen zimowy i poczekać na wiosnę. Nagle dzwoni telefon: Przyjdź tutaj. Jak najszybciej. Nie zostało
mi już wiele czasu. Joel, słysząc te słowa, zarzuca na siebie gruby kożuch
i wychodzi w śnieżycę. Niby nic dziwnego, tak właśnie powinien zareagować syn,
słysząc w słuchawce przerażony głos ojca. Tyle, że tutaj sytuacja jest nieco
inna, bo Joel od lat nie miał z nim kontaktu, od lat go nienawidził.
Gdy dociera do jego domu, jest już za późno na przeprosiny.
Marten wisi na haku w dużym pokoju, a obok na ścianie, ktoś napisał czerwoną
farbą po arabsku Ghadab Allah: Gniew
Boga. Joel myśli sobie, że przecież stary sam się o to prosił – malowanie obrazów
świni w turbanie proroka Mahometa, nie jest najszczęśliwszym pomysłem na
zdobycie sławy, potem wszystko ogarnia ciemność i mężczyzna mdleje.
Budzi go, wymierzona w niego lufa pistoletu, który trzyma
policjantka, o imieniu Fatima. I rozpoczyna się śledztwo.
Fabuła pozornie opiera się na znalezieniu sprawcy zbrodni,
ale myślę, że ważniejsze są tutaj wątki poboczne, powolne odkrywanie przez
Joela kolejnych kart, zastanawianie się nad tym, kim właściwie był jego ojciec.
Jest to kryminał idealnie pasujący do zimy panującej za oknem. Chłodny
krajobraz, zimni i wyrachowani ludzie. Nie brakuje tam samotności, wyobcowania,
poszukiwania samego siebie, własnej tożsamości. Powiedziałabym, że takiego
rachunku sumienia, odpowiedzi na pytanie „Co właściwie zrobiłem źle, że jest
tak, a nie inaczej?”.
Ciekawym wątkiem jest na pewno pokazanie fanatyzmu
religijnego. Co wiara w pewne rzeczy może uczynić z normalnym człowiekiem. Jak
bardzo trzeba być zaślepionym, żeby zabijać w imię idei, żeby poświęcać siebie
dla czegoś w gruncie rzeczy niepewnego.
Zakończenie jest całkowitym zwrotem akcji, którego na swoje
nieszczęście się domyślałam. Nie jest tak, że przewidziałam wszystko, ale coś
mi nie pasowało, było zwyczajnie za łatwo.
Mimo wszystko, myślę, że mogę polecić, czyta się sprawnie,
fabuła jest dobrze skonstruowana i podejmuje ciekawy temat.
Za książkę dziękuję Pani Iwonie Wodzińskiej z Wydawnictwa Rea :)
Posiadam ten kryminał w swojej biblioteczce.
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze książek tego autora, ale wiele o nim słyszałam. Muszę coś wypożyczyć
OdpowiedzUsuńNie przepadam za kryminałami :/
OdpowiedzUsuńCiekawa recenzja :)
OdpowiedzUsuńBrzmi cviekawie, chyba sie skusze ;)
OdpowiedzUsuńTego autora jeszcze nie znam, mam nadzieję że uda mi się przeczytać :)
OdpowiedzUsuń