niedziela, 9 marca 2014

ANDRIEJ DIAKOW "Za horyzont"

To już ostatni tom trylogii Andrieja Diakowa, książek najbardziej poczytnych, jeśli chodzi o Projekt Uniwersum Metro 2033 autorstwa Dmitry Glukhovsky'ego. Przypomnę, że dotychczas w serii ukazały się "Do światła" i "W mrok", które przeczytałam i bardzo polubiłam.

Akcja książek należących do Projektu Metro, rozgrywa się najczęściej w Rosji, gdzie dwadzieścia lat wcześniej toczyła się wojna jądrowa. Mieszkańcy miast musieli osiedlić się na stacjach metra by uniknąć promieniowania. Żyją więc pod powierzchnią, choć słowo "życie" jest tutaj określeniem nieco na wyrost, podczas gdy na powierzchni szaleją zmutowane przez promieniowanie potwory.
W "Za horyzont" ekipa stalkerów przymusowo - bo za sprawą wojny wywołanej przez stację wegan - wyrusza z misją odnalezienia Projektu Alfejos, który rzekomo zna odpowiedź na pytanie, w jaki sposób oczyścić skażoną przez radiację ziemię. Droga jest długa i bardzo niebezpieczna, ale Taran i jego świta nie mają nic do stracenia - podziemie metra przestało być dla nich schronieniem.

Tak jak rzadko sięgam po fantastykę, tak Metro idealnie trafiło w mój gust i po książki z tego projektu sięgam zawsze w ciemno. Zabawne jest, że na swoim koncie mam trylogię Diakowa, "Korzenie niebios" Tullio Avoledo i zabieram się za najnowsze "Dziedzictwo przodków" Cormudjana, a dotychczas nie czytałam pierwowzoru! Zaległości oczywiście mam zamiar nadrobić... oby jeszcze w tym roku.

U Diakowa jak zawsze akcja gna do przodu w zastraszającym tempie. Niby nie mam nic przeciwko, tyle, że przez te dwa tomy autor mocno się rozpędził i w trzecim niemalże wypadł z toru. Zmierzam do tego, że w "Za horyzont" niebezpieczeństwo goni niebezpieczeństwo, a przetkane jest jeszcze jednym nieco mniejszym niebezpieczeństwem. Mimo wszystko odczuwałam mały przesyt i nawet jeśli wziąć pod uwagę, że "Za horyzont" to fantastyka, czuło się wyraźnie nierealność sytuacji.
Na szczęście taki rozwój wydarzeń rzucał mi się w oczy tylko na początku, później Diakow przystopował, albo ja przyzwyczaiłam się do jego tempa.

Z minusów to tyle. Fabuła pierwszorzędna, a zakończenie dosyć zaskakujące może również dlatego, że nie miałam sprecyzowanych oczekiwań i zastanawiałam się jak Diakow wybrnie z sytuacji. Epilog troszkę namieszał mi w głowie, znów odezwał się tutaj przesyt informacji. 
Bohaterowie dobrze już znani pokazali się od innej strony, szczególnie młody Gleb nieco wydoroślał i stał się stalkerem z krwi i kości. 

Szkoda, że to już koniec, z drugiej strony, przeciągnie historii pewnie źle by jej zrobiło. Całą trylogię oceniam na duży plus, kiedyś pewnie do niej wrócę.

Książkę otrzymałam od Pani Iwony Wodzińskiej, dziękuję!

2 komentarze:

  1. Nie czytałam jeszcze niczego z projektu Metro i jestem chyba ostatnią osobą, która ma to przed sobą, ale ja zwykle czytam takie popularne rzeczy dwa lata później niż wszyscy;) Metro 2033 jest teraz wszędzie, więc wiem czego się spodziewać, ale dam sobie jeszcze trochę czasu, choć nie ukrywam, że troszeczkę ciekawi;)

    OdpowiedzUsuń