Gail Carriger jest osóbką ciekawą jak główna bohaterka jej
książki. Podróżowała po Europie, uczęszczała do kilku szkół, a obecnie mieszka
w Koloniach „z haremem armeńskich kochanków i pokaźnym zapasem londyńskiej
herbaty”.
Wspomniana wcześniej postać – Alexia, wzbudza ciekawość
przede wszystkim tym, że jest bezduszna – po prostu nie posiada duszy. Czyni ją
to dość niebezpieczną w kręgu londyńskich wampirów i wilkołaków, neutralizuje
bowiem ich moc. Kobieta jest również starą panną, ma włoskie rysy, co
oddziałuje na jej niekorzyść, wściubia nos w nie swoje sprawy i ma
przyjaciółkę, która wprost uwielbia ohydne kapelusze. Trzeba przyznać, że to
dosyć wybuchowy zestaw cech charakterystycznych.
Pewnego razu na przyjęciu, Alexia, przy użyciu swej
parasolki ze srebrnym szpikulcem, zabija wampira. Nim udaje jej się czmychnąć z
miejsca zbrodni, akt ten odkrywa Lord Macon, wilkołak o powierzchowności nad
wyraz gburowatej, ale za to jakże przystojnej. Sprawy przybierają dosyć
nieoczekiwany obrót, a panna Tarabotti wzbudza niezwykłe zainteresowanie swoją
osobą i nagle jej bezduszna osoba zostaje narażona na niebezpieczeństwo.
O książce słyszałam co nieco, ale nie miałam jakiejś nadzwyczajnej
ochoty jej czytać, co, muszę po czasie stwierdzić, było z mojej strony dużym
błędem. Moja niechęć do książek z wilkołakami i wampirami w głównych rolach,
wzięła się z wielkiego boomu na tego typu postaci, po spektakularnej
popularności „Zmierzchu”. Tutaj na szczęście nie musiałam się tym martwić, bo
pani Carriger serwuje nam całkiem inny rodzaj powieści.
Zacznijmy może od tego, że wampiry i wilkołaki są
przedstawione z innej strony, istnieje tam inna hierarchia, są to też inne
czasy. Panna Alexia starą panną jest w wieku 26 lat, a jako kobieta niezamężna
nigdzie nie może wyjść bez przyzwoitki (co raczej mało ją obchodzi). Sama
fabuła książki jest oryginalna, bardzo zabawna i lekka. Czegoś takiego było mi
trzeba, świeże spojrzenie, na, można by powiedzieć, oklepany temat.
Z pewnością sięgnę również po inne części książki, mam
nadzieję, że szybciej niż było to w tym przypadku. Fanom miłego spędzania
wolnego czasu, polecam.
-*-
Z ogłoszeń parafialnych:
Miliony wiernych czytelników „Chaty” czekają na
nową powieść Younga. Czy Young sprosta ich oczekiwaniom?
Już tylko kilka dni dzieli nas
od długo oczekiwanej premiery, kolejnej książki WM. Paula Younga. Tym razem autor
bestsellerowej „Chaty” powraca z „Rozdrożami”. Prowokującą opowieścią o
uzdrowieniu duszy, nadziei ,egoizmie i
zaufaniu. Wydana w USA, 13 listopada 2012 roku, w ponad milionowym pierwszym
nakładzie, ma szansę na osiągnięcie statusu bestsellera swojej poprzedniczki.
Polscy czytelnicy, dzięki
wydawnictwu Nowa Proza, już 23 listopada
będą mogli zapoznać się z nową powieścią ku pokrzepieniu serc. Young w
„Rozdrożach”, jak wcześniej, po mistrzowsku oddaje poczucie powszechnego
cierpienia i bólu, ucząc, że wybory są tam, gdzie potrafimy je zobaczyć.
Dowiedz się, co autor mówi o
tej wzruszającej historii jednego człowieka
http://www.youtube.com/watch?v=C_bO53HkQnI
Nie jestem fanką fantastyki ale fantastyka w połączeniu ze steampunk'iem i Anglią okresu wiktoriańskiego to według mnie strzał w dziesiątkę. Serię zaliczam do jednych z moich ulubionych, a ponadto mam ogromny sentyment do osoby głównej bohaterki ;)
OdpowiedzUsuńAlexia jest bezbłędna! A lektura trzeciej części, "Bezgrzesznej", ciągle przede mną...:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Nie mam w planach tej serii
OdpowiedzUsuńKiedyś miałam wielką ochotę przeczytać tę serię, ale teraz już co raz mniej.
OdpowiedzUsuńta seria ciągle przede mną ;)
OdpowiedzUsuńMam ją już na półce. Teraz tylko musi cierpliwie czekać, aż poświęcę jej czas :)
OdpowiedzUsuńJejku, ależ Ci jej zazdroszczę!
OdpowiedzUsuń