Melissa Senate jest autorką światowych bestsellerów, za
którymi chętnie się teraz rozejrzę. Jej debiutancka powieść „Znowu randka…”
została nawet zekranizowana. Jakim cudem, do tej pory nie znałam tej pisarki?
Holly Maguire wraz z ukończeniem 16 roku życia, dostaje w
prezencie od swojej babci, znanej z przepowiadania przyszłości i wspaniałej
kuchni, Camille, przepowiednię – miłością jej życia będzie mężczyzna, któremu
zasmakuje sa cordula – danie na bazie owczych jelit z cebulą i groszkiem, które
smakuje dokładnie tak, jak wygląda, czyli obrzydliwie.
Od tej pory życie dziewczyny przemija na poszukiwaniu tego
jedynego. Gdy kolejny raz z rzędu, miłość jej życia wypluwa owcze wnętrzności w
serwetkę i porzuca Holly dla asystentki, ta postanawia wrócić tam, gdzie jej
miejsce – do Maine, na Wyspę Błękitnych Krabów, gdzie dziedziczy po babci
szkołę gotowania.
Kobieta będzie musiała podjąć wyzwanie i spróbować
samodzielnie poprowadzić znany z przepysznych włoskich dań sklepik swojej
nonny, a także jej szkołę gotowania – Cucinottę Camilli.
Moim zdaniem, powieść ta powinna nosić tytuł Cucinotta Kamilla.
Właśnie z tą nazwą mi się kojarzy, to właśnie kuchnia babci Holly, nadaje jej
ten specyficzny klimat. Fraza „szkoła gotowania pod Amorem” pojawia się w
książce może ze dwa razy, więc nawet nie przywiązywałam do niej zbytniej uwagi.
Razem z uczniami Holly – dwunastoletnią Mią, Simonem, Juliet
i Tamarą, czytelnik uczy się gotować pyszne, włoskie dania, ale też poznaje
problemy współtowarzyszy i wspólnie z nimi próbuje je w jakiś sposób rozwiązać.
Każdy z bohaterów poprzez kuchnię w jakiś sposób otwiera się na innych,
sygnalizuje, że potrzebuje pomocy, ale także, że chce jej udzielić. Ciekawym
aspektem każdego przepisu było dodawanie do niego jakiegoś osobistego życzenia,
nadawało to gotowaniu niemal magiczny klimat.
Muszę przyznać, że powieść ma w sobie coś wyjątkowego, jest
magnetyczna i romantyczna. Czyta się ją z prawdziwą przyjemnością, nie ma się
chęci odłożenia jej na półkę, dodatkowo na końcu (co stanowiło dla mnie nie
lada niespodziankę), znalazłam kilka przepisów, które sama na pewno zechcę
wypróbować. Zachęcam, naprawdę warto poświęcić na nią swój czas.
Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Nasza Księgarnia!
Wydaje się bardzo fajna :) Skoro polecasz to i może ja się skuszę :) Zapraszam do mnie. Dodaj do obserwowanych <3
OdpowiedzUsuńNie mówię nie, ale jak na razie mam co czytać.
OdpowiedzUsuńNie przepadam za książkami nacechowanymi kulinariami, chociaż motyw z owczymi jelitami i cebulą bardzo mnie rozbawił. :)
OdpowiedzUsuń