Nikomu chyba nie muszę przedstawiać pana Nicholasa Sparksa. Od
siebie dodam, że to mój ulubiony pisarz, którego książki wręcz uwielbiam i
czytam, kiedy tylko mam sposobność. Na „Jesienną miłość” miałam ochotę od
czasu, gdy zobaczyłam po raz pierwszy ekranizację (później widziałam ją jeszcze
z 5 razy). Obawiałam się, że będę w związku z tym nieco rozczarowana lekturą,
widziałam w końcu coś w rodzaju spoileru, ale moje obawy okazały się bez
uzasadnienia. Książka i film to właściwie dwie różne bajki, o wspólnym
mianowniku.
Główny bohater, London Carter, pochodzi z zamożnej rodziny.
W miasteczku uważany jest za chuligana, nie uczy się też za dobrze, w związku z
czym, postanawia zapisać się na zajęcia teatralne, gdzie ma nadzieję obijać się
cały semestr. Traf chce, że London zostaje wciągnięty w przedstawienie, w którym ma grać u boku Jamie Sullivan –
córki pastora, dziewczyny zawsze miłej, pomocnej i pokładającej nadzieję w
Bogu. Początkowo chłopak okazuje jej niechęć, sytuacja zmienia się, gdy
zauważa, że Jamie pod ubraniem szarej myszki skrywa wspaniałą osobowość. Między
parą nastolatków rodzi się wspaniałe uczucie, lecz Bóg ma wobec dziewczyny swój
własny plan, w którym London nie do końca został ujęty.
Pierwszy raz w życiu mam dylemat, czy bardziej podobała mi
się książka, czy może jednak film. Nie umiem wybrać, więc dyplomatycznie
napiszę, że obie wersje – film po raz pierwszy wydaje mi się bardziej
rozbudowany od książki i nieodmiennie wyciska mi z oczu łzy, jednakże oryginał,
to zawsze oryginał.
Powieść, to przede wszystkim cudowne świadectw o miłości,
wiary oraz zmiany, jaka może zajść w człowieku w bardzo krótkim czasie. Jak
zwykle jestem zauroczona, nie mogłoby być inaczej, bo to w końcu Sparks, choć
wydaje mi się, że młodszy (1999), taki u progu kariery.
Zachęcam do przeczytania, warto poświęcić na nią swój czas,
szczególnie, że lektura nie należy do najobszerniejszych.
Film widziałam, więc i książke będę musiała przeczytać
OdpowiedzUsuńTej ksiązki jeszcze nie czytałam, ale podobnie jak poprzedniczka, widziałam jego ekranizacją, która bardzo mnie wzruszyła... Mam nadzieję, że z książką będzie podobnie...
OdpowiedzUsuńJeszcze nie czytałam, ale bardzo lubię tego autora, więc to kwestia czasu
OdpowiedzUsuńFilm był genialny więc książka też musi. Jeszcze nie czytałam ale na pewno nadrobię :)
OdpowiedzUsuńZnam znam i muszę powiedzieć, że takie lekkie romanse z dobrym wątkiem- takim jak w "Jesiennej miłości" np- bardzo lubię. A nie jakieś tam pitu pitu ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam film na nakręcony na podstawie książki i tak jak ty oglądałam go chyba z pięć razy ;D Na pozycje mam ochotę już od dawna ;D
OdpowiedzUsuńByła to moja pierwsza książka tego autora. :) Uwielbiam go :) Też nie mogę się zdecydować, co lepsze... książka czy film? :D
OdpowiedzUsuńCzytałam książkę. Film widziałam kilkukrotnie. Piękna historia :(
OdpowiedzUsuńOglądałam film już z kilkanaście razy. Uwielbiam go. Jestem ciekawa jak odbiorę książkę ;)
OdpowiedzUsuńJak ja kocham film! Książkę muszę przeczytać koniecznie!
OdpowiedzUsuńWidziałam film - UWIELBIAM! - ale z doświadczenia wiem, że książki (na których został oparty scenariusz) są lepsze, ciekawsze, zawierają więcej wątków, które reżyser filmu zmienił bądź zostały wycięte. Nie pozostaje mi nic innego jak skusić się na książkę i ocenić.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
MEG