sobota, 3 listopada 2012

MELISSA SENATE "Szkoła gotowania pod Amorem"


Melissa Senate jest autorką światowych bestsellerów, za którymi chętnie się teraz rozejrzę. Jej debiutancka powieść „Znowu randka…” została nawet zekranizowana. Jakim cudem, do tej pory nie znałam tej pisarki?

Holly Maguire wraz z ukończeniem 16 roku życia, dostaje w prezencie od swojej babci, znanej z przepowiadania przyszłości i wspaniałej kuchni, Camille, przepowiednię – miłością jej życia będzie mężczyzna, któremu zasmakuje sa cordula – danie na bazie owczych jelit z cebulą i groszkiem, które smakuje dokładnie tak, jak wygląda, czyli obrzydliwie.

Od tej pory życie dziewczyny przemija na poszukiwaniu tego jedynego. Gdy kolejny raz z rzędu, miłość jej życia wypluwa owcze wnętrzności w serwetkę i porzuca Holly dla asystentki, ta postanawia wrócić tam, gdzie jej miejsce – do Maine, na Wyspę Błękitnych Krabów, gdzie dziedziczy po babci szkołę gotowania.
Kobieta będzie musiała podjąć wyzwanie i spróbować samodzielnie poprowadzić znany z przepysznych włoskich dań sklepik swojej nonny, a także jej szkołę gotowania – Cucinottę Camilli.

Moim zdaniem, powieść ta powinna nosić tytuł Cucinotta Kamilla. Właśnie z tą nazwą mi się kojarzy, to właśnie kuchnia babci Holly, nadaje jej ten specyficzny klimat. Fraza „szkoła gotowania pod Amorem” pojawia się w książce może ze dwa razy, więc nawet nie przywiązywałam do niej zbytniej uwagi.

Razem z uczniami Holly – dwunastoletnią Mią, Simonem, Juliet i Tamarą, czytelnik uczy się gotować pyszne, włoskie dania, ale też poznaje problemy współtowarzyszy i wspólnie z nimi próbuje je w jakiś sposób rozwiązać. Każdy z bohaterów poprzez kuchnię w jakiś sposób otwiera się na innych, sygnalizuje, że potrzebuje pomocy, ale także, że chce jej udzielić. Ciekawym aspektem każdego przepisu było dodawanie do niego jakiegoś osobistego życzenia, nadawało to gotowaniu niemal magiczny klimat.

Muszę przyznać, że powieść ma w sobie coś wyjątkowego, jest magnetyczna i romantyczna. Czyta się ją z prawdziwą przyjemnością, nie ma się chęci odłożenia jej na półkę, dodatkowo na końcu (co stanowiło dla mnie nie lada niespodziankę), znalazłam kilka przepisów, które sama na pewno zechcę wypróbować. Zachęcam, naprawdę warto poświęcić na nią swój czas.

Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Nasza Księgarnia!

3 komentarze:

  1. Wydaje się bardzo fajna :) Skoro polecasz to i może ja się skuszę :) Zapraszam do mnie. Dodaj do obserwowanych <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mówię nie, ale jak na razie mam co czytać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie przepadam za książkami nacechowanymi kulinariami, chociaż motyw z owczymi jelitami i cebulą bardzo mnie rozbawił. :)

    OdpowiedzUsuń